lipca 29, 2017

Książki, których nie chcę przeczytać.

Książki, których nie chcę przeczytać.
Bardzo często spotykam się z różnymi listami oraz zestawieniami na temat książek, które chcecie przeczytać. Oczywista oczywistość, że ja muszę zrobić na przekór wszystkiemu. Tym sposobem wpadłam na pomysł utworzenia swojej listy książek, których nie chcę poznać bliżej. Może ktoś z was przekona mnie do tych pozycji? Będzie mi bardzo miło jeśli wy mi powiecie czego nie macie ochoty czytać. Proszę, nie zabijcie mnie!


Seria "Niezgodna" - pierwszy raz usłyszałam o tej sadzę przy premierze pierwszego filmu. Poszłam, zobaczyłam i na tym koniec. Na ekrany wchodziły kolejne odsłony serii, a mnie nic nie ciągnęło aby zobaczyć. Wiem, że nie powinna kierować się adaptacją, ale historia i sam klimat nie przypadł mi do gustu. Chciałam nawet spróbować czytać, ale spotkałam się z wieloma niepochlebnymi opiniami więc poddałam się. W tym momencie nic mnie do "Niezgodnej" nie ciągnie i chyba w najbliższej przyszłości nie zmieni się to.


Seria "Igrzyska Śmierci'' - tak, dobrze widzicie, nie czytałam i nie przeczytam "Igrzysk Śmierci''. Na swoją obronę powiem, że obejrzałam wszystkie filmy, które nie były aż takie złe. Po prostu czuję ogromny przesyt, chyba każdy to czytał. Na każdym kroku widziałam albo plakaty filmowe albo książki, dosłownie wszędzie, nawet w łazienkach. Możliwe, że jeśli poznałabym dokładnie historię to stałaby się jedną z moich ulubionych, ale nie mogę. Robi mi się niedobrze jak ktoś zaczyna mówić o Katniss z Peetą albo Katniss z Galem. Nie mogę i tyle. Przepraszam bardzo każdego fana, ale to wasza wina, że tego nie przeczytam. 


Cykl "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" - nie przecierajcie oczu, nie wyostrzajcie obrazu, to prawda. Nie mam ochoty na czytanie serii pana Ricka Riordana. W tym przypadku nie oglądałam nawet filmów. Tak naprawdę nic nie wiem o tej serii, ale jakoś nie wyczuwam żeby mnie przyciągała. Mimo tylu wielu dobrych słów na ten temat nie mogę się przemóc i zacząć. Przepraszam wszystkich zwolenników tego cyklu.




''Grey" - tu chyba nikogo nie zdziwię. Jak przebrnęłam przez trzy tomy z wewnętrzną boginią to nie dam rady czytać myśli skrzywdzonego przez los Christiana. Jak sobie pomyślę o tym, że znów miałabym zobaczyć tekst w stylu: "Chcę zostać panem twojego tyłeczka Anastasio" to dostaje cholery. Ludzie, ile można czytać o nudnym i niby perwersyjnym seksie? No ile, nie będę już nawet rozwodzić się nad walką z demonami przeszłości, nie dziękuję.


"Rok w poziomce" - na sam koniec zostawiłam sobie perełkę, najjaśniejszą gwiazdę polskiej literatury, książkę autorstwa Katarzyny Michalak. Jak pewnie większość z was poznałam tą "chlubę" obyczajówek dzięki Pawłowi Opydo i "Złym książkom". Starczy mi dokładna analiza tego dzieła na youtubie. Chyba nigdy nie spotkałam się z taką incepcją i brakiem logiki w książce. Jeśli są tu jacyś fani pióra pani Kasi to bardzo cieszę się. Naprawdę, dobrze, że wy znaleźliście to "coś" w jej książkach czego większość z nas nie widzi. Może jesteśmy wybrakowani, kto to wie?







Mam nadzieję, że nie zjecie mnie za to zestawienie. Chciałam pokazać, że nie każdy ma chęć poznania największych bestsellerów wszechczasów. Oczywiście, że jest więcej pozycji, których nie chcę czytać, ale wybrałam te, które mogą wzbudzić największe emocje.




Enjoy!






lipca 26, 2017

#3. Recenzja. Buntowniczka z pustyni.

#3. Recenzja. Buntowniczka z pustyni.
"Bardziej wybuchowa niż proch strzelnicy!" Kolejna literacka bomba tego roku.
 


Tytuł: Buntowniczka z pustyni
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 365


 Zacznijmy od tego, że ostatnio wielu autorów odeszło od typowego kreowania świata w swoich powieściach. Coraz mniej mamy do czynienia z mrocznymi i zimnymi krainami, które przyprawiają nas o dreszcze. Teraz króluje kultura bliskiego wschodu. I bardzo dobrze, bo czytanie o starych i przerażających lasach bądź nieznanych lodowych krainach było już po prostu lekko nudne. Mamy wreszcie gorący klimat, pustynie i dżinów. Czego chcieć więcej? Kolejnych tomów cyklu "Buntowniczka z pustyni" autorstwa Alwyn Hamilton.

 Amani jak wiele książkowych bohaterek pragnie uciec z rodzinnego miasta i trafić do wielkiej metropolii. Mając ze sobą tylko pistolet postanawia zmienić swoje dotychczasowe życie. Razem ze swoim tajemniczym i przystojnym towarzyszem wyruszają w podroż przez pustynie pełną niezliczonych niespodzianek.  Amani będzie zmuszona do ucieczki przed ogromną armią Sułtana i walka z wieloma przerażającymi bestiami. Czy nastoletniej bohaterce uda się spełnić swoje marzenia? Czy dowie się czegoś o enigmatycznym cudzoziemcu?

 Po pierwsze, ogromny szacun dla autorki i jej  zmiany scenerii powieści. Jak uwielbiam klimat lasów i pochmurnej pogody to w wakacje trzeba troszeczkę przełamać rutynę i sięgnąć po coś z dosłownie gorącą atmosferą, zresztą póki co lato nas nie rozpieszcza. Pustynia, piach, upadł, chyba każdemu choć raz marzyła się przygoda w takich warunkach, bo ile można czasu spędzać w tym śniegu. Czytając czułam ciepło płynące z kolejnych kart powieści, atmosfera prawie jak w Dubaju :).  Autorka cyklu w jednym z wywiadów mówiła, że do stworzenia tej sagi czerpała inspiracje z opowieściami o Dziki Zachodzie oraz "Baśniami 1001 nocy", czyli coś zupełnie świeżego i nowego. Według mnie bardzo dobry i mądry pomysł na wprowadzenie jakieś innowacji do literatury młodzieżowej. Mamy tu do czynienia z Dżinami, Półdzinami i wieloma innymi  postaciami, których nie spotkamy w naszych słowiańskich legendach i podaniach.  Kolejne za co chce podziękować pani Alwyn jest minimalna ilość irytujących bohaterów. Amani polubiłam już od pierwszych stron książki i sądzę, że mogłaby być niezłą przyjaciółką. Dziewczyna ma łeb na karku i dąży do swojego celu, choć czasami bywała lekko naiwna. Jej wybuchowość bardzo mnie urzekła, nie mamy tu klasycznej szarej myszki, która potrzebuje bodźca do zmiany. Mamy tu silną i odważną młodą kobietę, której kibicujemy jeszcze bardziej z każdym nowym rozdziałem. Także jej tajemniczy towarzysz Jin jest bardzo intrygującą postacią. Osobiście zakochałam się w nim prawie tak mocno jak w Rhysandzie z "Dworu mgieł i furii'' autorstwa Sarah J. Maas. Mówię tylko prawie, ponieważ przede mną kolejne tomy "Buntowniczki z pustyni". Duży plus dla wydawnictwa, nie mogłam wymarzyć sobie lepszej okładki, która bardzo zachęca do sięgnięcia po lekturę. Polskie wydanie bije na głowę wszystkie zagraniczne wersje.

 Koniec słodzenia! Jak prawie każda książka, "Buntowniczka z pustyni" ma swoje wady, niestety. Tak, ta wręcz idealna powieść posiada pewne mankamenty. Za mało Jina. Jest to ogromny problem, mamy tu postać ze sporym potencjałem, który nie został wykorzystany w 100%. Niby poznajemy historię jego życia, ale według mnie jest tego za mało. Wątek tajemniczego zdrajcy stanu powinien być bardziej rozbudowany, oby moje życzenie spełniło się w kolejnym tomie. Jak wcześniej zachwalałam Amani, to powiem, że ona też nie byłą idealna. Jej okropnie przewidywalny pseudonim kuł z kilometra w moje oczy. Niebieskooki Bandyta, rozumiem, że miało to nawiązywać do wyglądu bohaterki, ale bez przesady. Oczy były jej najbardziej charakterystycznym znakiem, każdy mógł po nich poznać Buntowniczkę. Bardzo naiwne. Ucieszyłam się, że mamy tu delikatnie zarysowany wątek miłości między głównymi bohaterami, ale był zbyt błahy i mało realny, aby chwycić za serce.


 "Buntowniczka z pustyni'' jest idealnym przykładem słów: "Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje'', autorka zaryzykowała i zgarnęła rzesze fanów, oczywiście w tym mnie. Polecam każdemu komu brakuje ciepła i gorącego słońca. W powieści mamy tego pod dostatkiem. Zachęcam także entuzjastów Opowieści Szeherezady i wszystkich innych książkoholików oraz każdego, kto jeszcze nie rozpoczął swojej przygody z czytaniem. Znajdziecie na pewno coś dla siebie w tej powieści. Moja ocena 9/10.

Enjoy!

lipca 24, 2017

Magiczna Księgarnia Tag

Magiczna Księgarnia Tag
Jak to się mówi, książkowych tagów nigdy za wiele. Nie mówi się tak? Od dziś moim stałym hasłem będzie "Książkowych tagów nigdy za wiele", mam nadzieję, że każdy z was zapamięta tą maksymę. Całkiem niedawno dostałam nominację od niepowtarzalnej Kingi z Booki do wykonania Magiczna Księgarnia Tag. Zobaczmy jak mi to wyjdzie.


1. Ulubiona księgarnia w twoim mieście?
 Z tym jest mały problem, nie znam żadnej księgarni w moim mieście prócz Empika. Jest ich podobnież kilka, ale jakoś nigdy nie jest mi do nich po drodze. To starcie zdecydowanie wygrywa Empik, w którym i tak staram się nie robić zakupów. 

2. Ulubiona sieć księgarni? 
Nie mam ulubionej sieci, ale jeśli mam wybierać to postawię właśnie na Empik. Uwielbiam panującą tam atmosferę oraz wystrój. Im więcej regałów z książkami bądź płytami tym lepiej.

3. Największa ilość książek kupiona dla siebie jednorazowo?
Jak już robię książkowe zakupy to z przytupem, zwykle wychodzi 10, ale rekord jest zdecydowanie większy. Na 18 urodziny kupiłam oczywiście 18 pozycji, a za rok ta liczba wzrośnie :)

4. Najlepszy, najbardziej pomocny księgarz?
Nie ma czegoś takiego dla mnie jak pomocny księgarz, niestety. Zawsze trafiam na ludzi którzy mnie irytują albo nie mają pojęcia o jakich książkach mówię. Jestem samowystarczalna podczas wizyty w księgarni.

5. Ulubione miejsce w księgarni?
Księgarnia to moje ulubione miejsce!

6. Książka, którą kupiłeś/przeczytałeś tylko dzięki wizycie w księgarni?
Zwykle staram się robić przemyślane zakupy, ale od każdej reguły są wyjątki. Pozycją, którą zakupiłam i poznałam tylko dzięki wizycie w księgarni jest "Metro 2033", nie żałuję do tej pory.

7. Księgarnia internetowa czy stacjonarna?
Pytanie niby banalne, ale w księgarni stacjonarnej mogę pomacać i dokładnie obejrzeć książkę, niestety w internetowych jest to niemożliwe. Patrząc z drugiej strony wirtualne zakupy są szybsze i zdecydowanie lepsze dla mojego chudego portfela. I co tu wybrać?

8. Co jest najważniejsze w dobrej księgarni?
Powiem jednym słowem: książki!

9. Jak powinna wyglądać twoja wymarzona księgarnia?
Oczywiście regały wypchane wszystkimi dostępnymi książkami, a także wszelkie rabaciki, promocje oraz przeceny.

10. Czy wyobrażasz sobie świat bez księgarni stacjonarnych.
Świat bez miejsca, które za każdym razem łamie jak i skleja moje biedne czytelnicze serduszko nie byłby taki sam.

No i jak, dotrwaliście do końca? Mam nadzieję, że pomysł na tag podobał się wam i sami go wykonacie. Oczywiście, nie obejdzie się bez nominacji. Do zabawy zapraszam:
cudowną Weronikę z Ver-reads
wspaniałą Natalię z Books-hoolic

Dziewczyny, liczę na was!


Enjoy!

lipca 22, 2017

#2. Recenzja. The Call. Wezwanie.

#2. Recenzja. The Call. Wezwanie.

''Masz trzy minuty, żeby ocalić swoje życie.'' Historia o tym, że trzy minuty mogą przesądzić o twoim życiu.




Tytuł: The Call. Wezwanie
Autor: Peadar  O'Guilin
Tłumaczenie: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 349


 "Zapomnijcie o Igrzyskach Śmierci i Więźniu Labiryntu. Pora na The Call." Jak mogę zapomnieć o czymś czego w ogóle nie znam? Tak, dobrze widzicie, nie czytałam Igrzysk Śmierci ani Więźnia Labiryntu, ale dziś nie o tym. Tego dnia skupimy się na pierwszej ukazanej w polskim języku powieści Peadara O'Guilina, "The Call". Od paru miesięcy spotykam się z tą ujmującą okładką na wielu serwisach książkowych oraz blogach i Instagramach. Wszyscy czytają "The Call", to i ja postanowiłam zakupić tą książkę.

 "The Call" to pierwszy tom cyklu o tym samym tytule. Jak wiadomo autor jest w trakcie pisania kolejnej części, która prawdopodobnie ukaże się pod koniec marca 2018 roku, niestety nie wiadomo nic o dacie polskiej premiery. "The Call. Wezwanie'' kręci się gównie wokół trzech minut, które mogą spotkać każdego nastolatka. Każdy z nich wie, że pewnego dnia zostaną wezwani do mrocznej krainy, w której bezwzględni łowczy czyhają na ich życie. Czy niepełnosprawnej Nessie uda się przeżyć spotkanie z Sidhe i wrócić do normalności.

 Z tego miejsca chcę przybić piątkę autorowi, bardzo mocną piątkę. Dawno, nawet bardzo dawno nie natrafiłam na tak dobry pomysł na młodzieżówkę. Wiem, że było już ogrom dystopii, gdzie najważniejszą rolę odgrywają młodzi ludzie, ale każda z nich na swój sposób była inna. "The Call'' także jest niezwykła. Rzadko kiedy spotykamy książki dla młodszego pokolenia, gdzie los większości bohaterów jest tak tragiczny i często nieunikniony. Odnoszę wrażenie, że na okładce powinien być napis: "I tak wszyscy zginiecie.", może troszkę za mroczne jak na młodzieżówkę, ale dla mnie idealnie pasuje. Książka ta nie tylko ma świetną fabule, ale i bardzo klimatyczne opisy krajobrazów. "Znalazła się na małej płaskiej polance na szczycie wzgórza tak stromego, że momentami bardziej przypomniało ono klif. Po stoku spływa potok, który zostawia za sobą kwaśne błoto aż do samego podnóża wzniesienia." Jak możemy przeczytać w biografii autora, czerpie on inspiracje z północno-zachodnich terenów Irlandii. I czuć to, w każdym opisie możemy zauważyć elementy Zielonej Wyspy. Nigdy nie byłam w Irlandii, a autor zapewnił mi bardzo przyjemną podróż po tym kraju. Kolejny raz chcę przybić piątkę, ale tym razem wydawnictwu. Oprawa jest fenomenalna. Pomysł na wydanie okładki ze skrzydełkami i otworem na czaszkę to strzał w 10.  Motyw powtarzającej się ludzkiej głowy na wstępach do rozdziałów oraz malutkich detalach tylko dopełnia charakter powieści.

 Niestety, nie może być tak dobrze. Książka ma pewna wady, bardzo znaczące, które utrudniają zagłębienie się w lekturę. Otóż rozmawiałam z wieloma osobami, które odnosiły podobne wrażenie co moja osoba na temat sposobu narracji. Wszyscy zgodnie doszliśmy do wniosku, że przez to nie da się czytać z przyjemnością tej powieści. Osobiście nie mam problemów z narracją trzecioosobową, ale w tym przypadku zabiła tą książkę. Uwierzcie mi na słowo jeśli jeszcze nie przeczytaliście "The Call", narracja w tej książce to jedna wielka pomyłka. Nie wiem czy to wina autora, czy może właśnie samego tłumaczenia. Jak wiemy czasami zdarza się, że tłumaczę nie oddają charakteru pierwotnej wersji i myśli pisarza. A teraz moje małe pytanie, czy ktoś z was czytał "The Call'' w oryginale? Może właśnie to tylko wina tłumaczenia, że tak ciężko przebrną przez książkę. Jak wcześniej rozwodziłam się nad tym, że fabuła jest świetna, tu nie zmienię zdania, ale troszkę ponarzekam. Brakuje mi dokładniejszego wyjaśnienia, dlaczego naród spotkała taka sytuacja, a nie inna. Wiem, było powiedziane co i jak, ale dla mnie to zdecydowanie za mało. Tak samo czuję niedosyt co do opisu głównych trzech minut. Chciałam więcej, pomysł był bardzo intrygujący i na tym skończyło się. Czasami mniej nie znaczy więcej.

 "The Call'' jest przeznaczone dla wytrwałych czytelników. Nie mówię, że innym nie polecam, ale musicie przygotować się na walkę, miejscami bardzo ciężką. Książka nie pochłonie każdego od pierwszych stron, ale na pewno znajdą się zwolennicy tego typu lektury. Jeśli już zakupiliście "The Call", to sięgnijcie po tą powieść i sami przekonajcie się, że brzemię w niej ogromny potencjał, który nie został wykorzystany. Niestety. Moja ocena 6/10.




Enjoy.



lipca 19, 2017

#1. Recenzja. Dylogia Lato koloru wiśni.

#1. Recenzja. Dylogia Lato koloru wiśni.
"Pierwsza miłość na zawsze pozostaje w pamięci". Czy to na pewno prawda?




Tytuł: Lato koloru wiśni, Zima koloru turkusu
Autor: Carina Bartsch
Tłumaczenie: Emilia Kledzik
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 492,454




 O dylogii "Lato koloru wiśni" słyszałam od dawna. Na innych blogach, instagramach widziałam wiele pozytywnych opinii o tej serii. Wiele osób także polecało mi te książki. Po wielu miesiącach skusiłam się na zakup i przeczytanie.

 Serię autorstwa Cariny Bartsch  możemy zaliczyć do typowego romansu akademickiego. Głównymi bohaterami jest dwójka studentów, Emely i Elyas. Oboje pochodzą z małego miasteczka i mają kochające się rodziny. Prowadzą zwyczajne studenckie życie w Berlinie aż do przyjazdu Alex, najlepszej przyjaciółki Emely, a także siostry Elyasa. Relacja bohaterów zmienia się na przestrzeni powieści, od nienawiści do nienawiści. Spokojnie, to tylko pewne etapy ich związku.

 "Lato koloru wiśni", rozchwytywane przez wszystkich akurat mnie musiało rozczarować. Nie mówię, że to zła seria, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Nie jest to nic nadzwyczajnego, nowatorskiego, kolejna zwykła książka o miłości. Zauważyłam, że wiele osób zachwyca się humorem i sarkazmem w tych książkach. Osobiście miejscami byłam wręcz zażenowana sytuacjami i poziomem wypowiedzi bohaterów. "Boże,czy ten facet był pszczelarzem? Obstawiam, że tak, bo każde jego słowo działało jak miód na moje serce.", co to? Konkurs na najbardziej kompromitujący tekst, bardzo dziękuję za takie coś. Nie martwcie się, jest tego więcej. Co więcej, miałam chwile, że przez te dialogi, tekściki chciałam zakończyć przygodę z tą serią i nigdy nie wrócić do niej.  Momentami miałam wrażenie, że postacie nie są dwudziestoparoletnimi osobami tylko dziećmi. Ich naiwność powodowała ból we mnie. Kolejnym ogromnym minusem jest wydanie. Okropna i odpychająca okładka. Wydawnictwa, dlaczego tak bardzo lubicie robić na złość okładkowym srokom? Dlaczego? Rozumiem, że okładka powinna nawiązywać do historii, ale bez przesady. Widziałam angielskie wydanie, które ma same kwiaty na oprawie i muszę powiedzieć, że zdecydowania bardziej wpasowuje się w moje gusta. I niech mi teraz nikt nie mówi, że nie ocenia się książki po okładce. Szata graficzna to bardzo ważny element, niekiedy niestety odstrasza jak w tym przypadku.

 Okej, okej, nie będę taka zła i przestane was zniechęcać. Seria ma też swoją dobrą stronę. Historia Emely i Elyasa jest bardzo lekka i nieskomplikowana. Idealna na wakacje, kiedy potrzebujemy wytchnienia i tzw. odmóżdżenia się. Czyta się także bardzo szybko. Przebrnęłam przez dwa spore tomy w ciągu dwóch dni. Co jest także bardzo na plus to zwyczajność bohaterów i sytuacji. Miłym zaskoczeniem jest brak ckliwych historii o ojcach alkoholikach lub wyrodnych matkach. Mamy tu przykład banalnej kochającej się rodziny. Dylogia ta, to dobra odskocznia od powieści o trudnej, pełnej złośliwości losu miłości. Nie mamy tu problemów z uzależnieniami ani poważnymi chorobami. Wreszcie. Mam ochotę napisać do autorki i podziękować jej za to. Moim zdaniem wiele młodych dziewczyn czy kobiet może utożsamiać się z główną bohaterką. Zwyczajna osoba mająca swoje problemy, brzmi znajomo?  Jak w poprzednim akapicie narzekałam na okładkę tu podziękuję wydawnictwu za czcionkę w książce. Nie za duża, nie za mała, dla mnie jest ona wręcz idealna. Bardzo ułatwia czytanie, nie musimy bawić się w ślepego kreta i szukać liter.



 Książki są dla mało wymagających osób. Moje oczekiwania były zbyt wygórowane, może jeśli nie słyszałabym tyle pozytywów dylogia spodobałaby mi się bardziej. Oczywiście, jeśli macie chęć i czas sięgnijcie po "Lato koloru wiśni", ale jeśli ja miałabym możliwość dokonać tego wyboru, postawiłabym na coś innego.Nie mówię, że to była najgorsza seria w moim życiu, ale też nie uważam, że najlepsza, zmieniająca moje postrzeganie świata.  Moja ocena 5/10.









Enjoy!

lipca 18, 2017

25 książkowych faktów o mnie.

Cześć,czołem!

Jestem ogromną fanką czytania różnych faktów o ludziach i ich życiu. Dzięki temu czuję jakbym znała pewne osoby choć nigdy ich na własne oczy nie widziałam. Sama postanowiłam, że skoro utworzyłam kolejny blog, ludzie czytający go chcą i powinni coś wiedzieć o mnie. Dzisiaj zapraszam was na 25 książkowych faktów o mnie. Może ktoś jest podobny do mnie? Czy jest tu jakiś mój bliźniak czytelniczy? :)


  1. Zawsze kiedy rozpoczynam przygodę z nową książką zaglądam na ostatnią stronę i czytam ostatnie zdania powieści, jest to jedyny przypadek kiedy nie przeszkadzają mi spojlery.
  2. Tak,robię to. Zaginam strony i łamię grzbiety. Proszę, nie zabijajcie mnie.
  3. Nie wącham nowych książek. Wiem może to dziwne,ale nie lubię ich zapachu.
  4. Zdecydowanie wolę czytać powieści, artykuły itp. w formie elektronicznej, jest tu ktoś z rodziny czytnników? 
  5. Uwielbiam być pochłonięta lekturą w nocy, mało kiedy coś mnie rozprasza i przeszkadza.
  6. Ogromną przyjemność sprawia mi w całości skompletowana seria na mojej półce.
  7. Jestem okładkową sroką. Często kupuję patrząc tylko na okładki, a nie na opis.
  8. Nigdy nie czytałam Niezgodnej oraz Igrzysk Śmierci. Postanowiłam,że nie przeczytam ich bo czuję ogromny przesyt nimi, kto wie, może kiedyś zmienię zdanie.
  9. Nie jestem przekonana do poezji,ale w tym roku zakupiłam swój pierwszy tomik. Pewnie już zgadliście co jest, tak, "mleko i miód" autorstwa Rupi Kaur. 
  10. Zakończyłam już tegoroczny 52bookchallenge2017. Ostatnią przeczytaną książką w tym wyzwaniu było "Małe życie".
  11. Jem i piję podczas czytania. Jeśli ubrudzę książkę przez chwilę mam zawał, a potem zapominam i zagłębiam się dalej w historię.
  12. Mogłabym cały czas robić zdjęcia swoim perełkom, w tym celu powstał mój  Instagram  na który serdecznie zapraszam.
  13. Wolę książki od filmów. Mam wrażenie,że ekranizacje lub adaptacje bardzo upraszczają historię.
  14. Kupuję za dużo książek, a za wolno czytam. Mam na półce ponad 40 czytadeł, które czekają na swoją kolej.
  15. Pierwszą przeczytaną przeze mnie serią nie był Harry Potter jak w większości przypadków,ale Szeptem. W tym momencie mam ogromny sentyment do Patcha, mój pierwszy crush.
  16. Lubię After. Nie czytałam ff, ale książki były lekkie i dobre na odmóżdżenie. O dziwo główni bohaterowie nie irytowali mnie. 
  17. Ułożyłam swoje książki kolorami. Nie wygląda to za dobrze, ponieważ większość grzbietów jest czarnych. Wy tez macie ten sam problem?
  18. Jestem szczerze oczarowana całą twórczością Sarah J. Maas. Na bieżąco czytam książki z jej serii. Szklany tron jest bardzo dopracowany, ma wspaniale wykreowany świat i bohaterów, ale to Dwór Mgieł i Furii skradł na zawsze moje biedne serduszko. Oczywiście #teamrhys
  19. Czytam w łóżku. Kocham wziąć kocyk, herbatkę, dobrą powieść i zaczytać się w innym świecie.
  20. Praktycznie wszędzie zabieram ze sobą Kindla, nigdy nie wiadomo kiedy będzie czas na chwilkę z książką, jeśli nie mam go to czytam na telefonie. Jestem zbyt leniwa aby nosić ciężary (książki).
  21. W tym roku rozpoczęłam przygodę z polskimi autorami. Póki co, czas spędzony z nimi był bardzo owocny. 
  22. Obecnie nie mam swojej ulubionej książki,ale chętnie wracam do fragmentów "Jeszcze jednego oddechu".
  23. Czytałam już wszystkie wydane w Polsce powieści Colleen Hoover. Zwykle podobają mi się,ale brakuje mi w nich tej iskierki. Tylko "Maybe Someday" spełniło moje oczekiwania na 6.
  24. Nie słucham audiobooków. Kiedyś próbowałam i odniosłam wrażenie,że tylko strace czas.
  25. Nie lubię poradników. Według mnie wiele z nim to samo lanie wody i chęć zarobku na ludziach. 



No i koniec. Mam nadzieję,że nie zanudziłam was tym. Czy jest tu ktoś podobny? ;)

Enjoy.

lipca 17, 2017

Powitanie.

Powitanie.
Heloł.
Tak, oto kolejna osoba próbująca swoich sił w blogowaniu. Wydawać się może,że jest już wystarczająco dużo ludzi zajmujących się tym,ale nie. Im więcej tym lepiej.
Witam serdecznie.
Jestem Maria i czytam książki. No dobrze robię ciut więcej. Oglądam seriale i filmy. Tyle najważniejszych informacji o mojej osobie. Blog powstał z racji tego,że są wakacje i mam czas bawić się w takie rzeczy. Całkiem niedawno wciągnęłam się w bookstagram, gdzie poznałam wiele interesujących osób i ich blogi. Naczytałam i naoglądałam się wielu pięknych witryn i sama postanowiłam spróbować bo co mi szkodzi. Zobaczymy co z tego mi wyjdzie. Będę także bardzo wdzięczna za cenne porady co do tego bloga.



Enjoy!
Copyright © 2016 Wszystko i nic. , Blogger