czerwca 21, 2018

#16. Recenzja. Pułapka uczuć.




Tytuł: Pułapka uczuć
Autor: Colleen Hoover
Tłumaczenie: Katarzyna Puścian
Wydawnictwo: YA
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 284


  Colleen Hoover, moja wspaniała Colleen. Chyba nie muszę wam tej pani przedstawiać. Królowa new adult! Jako ogromna fanka tej autorki poczułam obowiązek aby przeczytać wszystkie dzieła spod jej pióra. To zadanie nie należało do trudnych, wszystkie lektury już dawno za mną. Postanowiłam sięgnąć po jej debiutancką powieść, czyli ,,Pułapkę uczuć”.

   Nastoletnia Layken wraz z matką i młodszym bratem pod wpływem niespodziewanej śmierci głowy rodziny przeprowadza się do Michigan. Na miejscu poznaje niewiele starszego Willa, który w szybkim czasie staje się dla niej bliską osobą. Niestety, ich uczucie nie może ujrzeć światła dziennego, muszą trzymać się na dystans aby nie zaszkodzić sobie wzajemnie. Śmiertelna choroba, czy błahe problemy stają się codziennością Layken i Willa.

    Rzadko kiedy sięgam drugi raz po te same powieści, muszą być dla mnie bardzo znaczące bądź zwyczajnie ich nie pamiętam 😉 Tym razem mamy drugi przykład. Mając 14 lat ,,Pułapka uczuć” była moją ulubioną książką, po 5 latach byłam ciekawa jak bardzo zmieni się moje spojrzenie na jedno z grzeczniejszych dzieł Hoover. Zresztą warto sobie przypomnieć te niezwykłe chwile podczas czytania. Z biegiem lat nadal bardzo lubię „Slammed”, nie tak bardzo jak kiedyś, ale wciąż była to dobra zabawa. Tak samo jak wcześniej, zakochałam się w przystojnym Willu. Cóż poradzić, uwielbiam wszystkich męskich bohaterów wykreowanych przez Hoover, mimo iż są do siebie bardzo podobni. Nie będę rozpisywać się na jego temat, zresztą pewnie wiecie o co chodzi. Nadal urzeka mnie ten delikatny i nie winny romans. [SPOJLER!] Motyw romansu uczennicy z nauczycielem przewijał się w wielu pozycjach literackich i filmowych, ale zwykle zostawała ukazana dość spora różnica wieku. W tym przypadku, Will jest niewiele starszy od naszej bohaterki. Ich uczucie jest czyste i subtelne, nie zostają tu ukazane co rozdział sceny erotyczne. Dzięki temu książka ta wybija się na tle innych czytadeł Hoover. Nie wiem jak u was, ale ja bardzo często przerzucam strony podczas tych scen, za dużo jest takich samych! Koniec o ty, wiecie co najbardziej chwyciło mnie za serce podczas tej lektury, a kiedyś miałam to zupełnie gdzieś (proszę nie winić 14 latki, burza hormonów i te sprawy). Otóż to była przyjaźń! Tak, po latach zauważyłam to i doceniłam. Mowa tu o relacji młodszych braci głównych bohaterów, której było zdecydowanie za mało. Chłopcy już przy pierwszym spotkaniu byli pisani sobie, ten sam wiek i podobne przeżycia, przepis na sukces. Ich czasami dziwaczne pomysły rozbrajały mnie. [SPOJLER] Przebranie się za chore na raka płuca na Halloween było lekko makabryczne, ale miało w sobie szczyptę czarnego humoru, którego uwielbiam. W tamtym momencie wręcz żałowałam, że nie ma ich więcej. Książki Hoover nie tylko posiadają przyjemną fabułę, ale także lekki styl pisania. ,,Pułapkę uczuć” pochłonęłam w kilka godzin, fakt powieść objętościowo nie jest pokaźna, ale to dzięki porządnemu warsztatowi autorki udało mi się to. Co więcej, cytaty z piosenek (których oczywiście nie znałam) oraz wiersze wprowadzały dodatkowy wir emocji.

    Niestety, książka nie powtórzyła swojego wcześniejszego sukcesu. Prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że na przestrzeni lat zmienił się mój gust oraz spojrzenie na pewne sprawy. Kiedyś wręcz chciałam utożsamiać się z Layken, a teraz momentami miałam ochotę jej mocno przyłożyć. Jak na 18 latkę po przejściach chwilami zachowywała się bardzo infantylnie. Nawet nie próbowała zrozumieć o co może chodzić jej sympatii, najlepiej pokrzyczeć i obrazić się. Jednym słowem: była irytująca. Wcześniej wspominałam, że wiersze wprowadzały dodatkowe emocje, czasami bardzo pozytywne, ale miejscami wręcz żenujące. Nie jestem specjalistą od liryki, ale część utworów była dość przeciętna. Rozumiem, że są one pisane przez niedoświadczone osoby, ale mogłyby być ciut bardziej dopracowane, aby zachować klimat powieści.

   Slammed” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów twórczości Colleen Hoover. Jest to ciepła i niewinna opowiastka o miłości dwojga skrzywdzonych przez los młodych ludzi. Spędzicie przy niej przyjemne letnie wieczory. Moja ocena 7/10!





P.S. Hej! Pamiętacie mnie jeszcze? Wracam do was, koniec tej dość długiej przerwy. Nie będę tłumaczyć się, dlaczego zaprzestałam wrzucać wpisy, zresztą nie to jest najważniejsze. Teraz trzymajcie za mnie kciuki abym z nowymi pomysłami i większą inspiracją została z wami 😊

Enjoy!


22 komentarze:

  1. Czytałam tę serię i w starej i w nowej wersji i za każdym razem mi się spodobała :D Stara, dobr5a Hoover <3

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię pióro autorki, więc na pewno przeczytam tę serię, bo niestety w starej wersji nie miałam okazji jej poznać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę na swojej półce i niedługo może po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypuszczam, że gdybym przeczytała ją teraz, to też nie spodobałaby mi się tak, jak kilka lat temu, bo Colleen Hoover zrobiła ogromne postępy w swojej twórczości i zdobyła moje serce innymi tytułami, którym ta seria nie dorównuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię autorkę książek, ale tej lektury jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo że Cię nie zachwyciła to przeczytalabym ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tę książkę 2 razy i za każdym razem chwyciła mnie za serce. Uwielbiam ją. Druga część też cudowna, gorzej z trzecią, bo miałam wrażenie, że napisano ją na siłę :(

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam w planach, ostatnio bardzo polubiłam książki tej autorki :)
    Pozdrawiam,
    livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. niestety nie czytam książek, ale polecę teściowej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tę ksiązkę i jest raczej w porządku. Może nie jest najlepsza, ale zdecydowanie dobra.
    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/06/naznaczeni-smiercia-splatani.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś idealnego na prezent. Dzięki za pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam tę książkę kilka lat temu i raczej nie przeczytałabym jej drugi raz. Długo mi zajęło wogóle zdecydowanie się żeby przeczytać tę historię, bo nie przepadam za romansami typu uczennica-nauczyciel, ale to nie był aż takie okropne.
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety fanką Hoover to ja nie jestem i chociaż "Pułapka uczuć" była chyba najlpeszą książką Colleen, to i tak uważam ją za słabą ;)
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  14. Kupiłam na promocji w empiku i się zbieram ale zebrać nie mogę :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Cala seria czeka w kolejce do przeczytania. Mysle ze niedlugo sie za nia wezme ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Hoover tonie mój klimat, wydaje się zbyt młodzieżowa

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety porzuciłam ją gdzieś w połowie 🙈

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakoś nie mogę się przekonać do twórczości Hoover - boję się, że będzie jak z Mią Sheridan - wszyscy polecają, ale dla mnie totalna klapa... Chociaż "Slammed" zbiera pozytywne recenzje, no i te nowe wydania są przeeśliczne! Fajnie, że porównałaś w recenzji Twoje wrażenia z lektury z tymi sprzed kilku lat - to niesamowite, jak inaczej możemy odbierać daną książkę po latach 🙈
    Pozdrawiam!
    Ola
    ksiazkowa-dolina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja tak lubię wracać do Maybe Someday. 😊

    Pozdrawiam,
    Monia z onalubi.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam plan przeczytać jeszcze coś od Hoover, dać jej ostatnią szansę, bo ogólnie to coś się z nią nie lubię xd

    Pozdrawiam
    Ewa z To Read or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam książki Hoover 😍 mam w planach przeczytanie tej jak i innych książek autorki 😁
    Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Wszystko i nic. , Blogger