sierpnia 21, 2018

#33. Recenzja. Dzieci gwiazd i lustra lodu.

#33. Recenzja. Dzieci gwiazd i lustra lodu.


Tytuł: Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu
Autor: Katarzyna Izbicka
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 361

  Zdarza się wam czytać książki, o których praktycznie nic nie wiecie? Macie tylko opis na okładce i nic więcej. Żadnych opinii na przeróżnych forach, nic! Tak właśnie było w tym przypadku. Kiedy otrzymałam egzemplarz ,,Dzieci gwiazd i lustra lodu’’ nie miałam zielonego pojęcia czego mogę się spodziewać. Zwykle przed lekturą danej książki, czytam co nie co o niej w internecie, ale tu nie miałam możliwości. Musiałam sama się przekonać jak to wszystko wygląda.

  Lindsay jest zwyczajną dziewczyną. Mieszka z kochającą matką, chodzi do szkoły, uwielbia kawę i jest zatracona w tańcu. Nastolatka wiedzie spokojne życie, aż do czasu kiedy przed osiemnastymi urodzinami bohaterki dochodzi do strasznego zdarzenia w jej rodzinie. Ukochany kuzyn, Eric znika bez śladu, nikt nic nie wie. Niedługo po tym traumatycznym zajściu w życiu Lindsay pojawia się tajemniczy chłopak. Liam całkowicie zmienia życie dziewczyny i wprowadza ją w zupełnie inny świat. Czy Lindsay poradzi sobie z postawionymi jej wyzwaniami?

,,Czasami lepiej jest uwierzyć w coś niesamowitego, niż trwać bezwzględnie przy powszechnie przyjętych prawdach,,

  Powiem wam jedno, cieszę się, że nie wiedziałam za wiele o tej książce. Przez to była dla mnie zupełnie nieodkrytym lądem. Zacznijmy od tego, że nie spodziewałam się, że ta książka będzie taka dobra. Styl autorki jest niezmiernie lekki i przyjemny. Suniemy w zawrotnym tempie po kartach historii. Nie kłamię w żaden sposób, ,,Dzieci gwiazd i lustra lodu’’ przeczytałam za jednym razem, siadłam i wszystko tak nagle poszło. To ogromny atut tej powieści, wciąga od pierwszej strony i nie wypuszcza ze swych objęć do samego końca. Dawno nic mnie tak nie pochłonęło, a czytam całkiem sporo. Polubiłam także główną bohaterkę. Początkowo była bardzo zwyczajna, tu nauka do testu, tam jakieś wyjście ze znajomymi. Momentami miałam wrażenie, że czytam o sobie. Pochwała dla autorki, że odnalazłam siebie w Lindsay. Z Dalszym biegiem akcji kibicowałam dziewczynie z całego serca. Nawet jej naiwność nie była irytująca. Co jest bardzo zaskakujące zważywszy, że zawsze narzekam na ten aspekt. A co do Liama, jest to typowy bohater męski jakiego lubię. Tajemniczy chłopak, który znacząco wpływa na rozwój akcji. A akcji tu nie brakuje. Może nie mamy tu co rozdział walki ze smokami, ale wszystko idzie w sensowym tempie naprzód. Ta książka po prostu nie jest nudna! Teraz troszkę mniej ważne, ale nadal istotne. Na odbiór opowieści często wpływa okładka, a tu jest ona hipnotyzująca. Nie przepadam za ludźmi obwolucie książki, ale w tym przypadku oczy dziewczyny mówią! I wiecie co? Czekam na kolejne tomy tej historii.

  ,,Wierzysz w Elfy, Syreny i Jednorożce?... Taki napis widnieje na okładce, ale ja mam pytanie. Gdzie to wszystko jest? Liczyłam, że dostane te wszystkie stworzenia, a jest ich w powieści jak na lekarstwo. Szkoda, przez to wykreowany świat traci swoją magię. Oby następne tomy skupiły się na tym, bo jeśli nie, to nigdy nie wybaczę tego autorce. Wcześniej chwaliłam bohaterów, ale jedna osoba okropnie działała mi na nerwy. Przyjaciółka Lindsay to istny wulkan entuzjazmu, męczącego entuzjazmu. Trochę wyciszyć postać i polubiłabym ją jak jej koleżankę.

  ,,Dzieci gwiazd i lustra lodu’’ to świetna debiut Kasi Izbickiej. Sięgnijcie po tę książkę i dowiecie się o czym mówię. Moja ocena 7/10!


Dziękuję autorce oraz wydawnictwu Novae Res oraz autorce  za egzemplarz.



Enjoy!

sierpnia 18, 2018

Czytanie w obcych językach, czyli Ze Słownikiem!

Czytanie w obcych językach, czyli Ze Słownikiem!

 Chyba każdy z nas podejmował naukę języka obcego. Z różnych powodów to robimy. Dla części jest to przymus narzucony przez szkołę, inni poznają dzięki temu cały świat i kulturę. Sama jestem ogromną fanką języka angielskiego. Oglądanie filmów w oryginale i słuchanie pięknego akcentu aktorów to ogromna przyjemność dla mnie. Ale wiecie co sprawia mi jeszcze większą frajdę? Czytanie książek w ich pierwotnym języku! Nie oszukujmy się, tłumaczenie nie zawsze oddaje charakter danej powieści. I tu nasuwa się pytanie, jak i co czytać w obcych językach? Przecież, nie będziemy sprawdzać, każdego nieznanego słowa w słowniku. Tu z pomocą przychodzi wydawnictwo Ze słownikiem.

  Wydawnictwo Ze Słownikiem oferuje nam możliwość czytania największych klasyków literatury w języku obcym. Obecnie mamy do wyboru kilka zagranicznych języków m.in. angielski, francuski, hiszpański oraz włoski. Co więcej, wydawane książki są podzielone na pięć sekcji tematycznych: Children’s Books, Literature and Fiction, Science Fiction and Fantasy, Mistery, Thriller & Suspens, Erotica. Jeśli jeszcze boicie się sięgnąć po pozycje tego wydawnictwa, to dopowiem, że dzieła są dostępne w różnych wariatach poziomów językowych. Niezależnie czy jesteś laikiem językowym czy filologiem, znajdziesz coś dla siebie.

  A teraz najważniejsze, jak wyglądają i są skonstruowane książki. Jako, że jestem typową okładkową sroką to zwracam uwagę na oprawę, która jest godna podziwu. Minimalistyczny styl z daleka wybija się na tle innych dzieł. Aby łatwiej było rozróżnić z jakiego gatunku pochodzi dana pozycja, wydawnictwo wprowadziło kolorystyczne oznaczenia. Jak dla mnie bardzo dobry pomysł, zawsze wiadomo jaką kategorię reprezentuje wybrana przez nas książka. Ale to nie wygląd jest najważniejszy
w tym przedsięwzięciu, to wnętrze ma być użyteczne. Książki są podzielone na trzy części. Pierwsza z nich to tzw. Vocabulary of most common words in this book, czyli słowa występujące często w danej pozycji. Przed lekturą polecam przejrzeć tę listę, zawsze jakieś kilka słówek zostanie w pamięci i ułatwi czytanie. Drugi człon pozycji to oryginalny tekst powieści wraz z tłumaczeniem. Marginesy stron zawierają ułożone alfabetycznie niezrozumiałe dla nas słowa wraz z tłumaczeniem. A gdzie je odnajdziemy w tekście? Są one zawsze napisane czarnym, wytłuszczonym drukiem, na pewno ich nie przegapicie. Wszystko to ułatwia sprawę i nie zabiera dużo czasu. Mamy słownik i trudne słówka, pozostaje tylko przeczytać. Kiedy już skończymy lekturę, przed nami rozpoczyna się lista wszystkich słów, które pojawiły się w powieści. Dobre podsumowanie, może za wiele aby uczyć się, ale warto chociaż przekartkować.

  A teraz pytanie, czy korzystałam z tych książek? Tak i zrobię to jeszcze nieraz. Kilka miesięcy przed maturą zaopatrzyłam się w egzemplarz ,,Frankensteina’’. Miałam dość typowo szkolnych tekstów, które są nastawione typowo na ten egzamin. Chciałam wreszcie przeczytać jakiś klasyk w jego pierwotnym języku. I wiecie co? Udało się! Przyznam, czytanie w obcym języku idzie dość mozolnie, ale dzięki wprowadzonych przez wydawnictwo udogodnieniom wszystko jest łatwiejsze i bardziej przejrzyste. W ramach większego obycia się z literackim językiem, sięgnęłam całkiem niedawno po ,,The Great Gatsby’’. Póki co jestem oczarowana tym sposobem poznawania języka.





  Jeśli waszym marzeniem jest wreszcie przeczytać coś w oryginale, to książki wydawnictwa Ze Słownikiem są właśnie dla was. Mała rada ode mnie, wybierajcie pierw pozycje, które czytaliście po polsku lub znacie dobrze, to ułatwi cały proces przyswajania tekstu.


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Ze Słownikiem!

sierpnia 14, 2018

#32. Recenzja. Premiery nie będzie

#32. Recenzja. Premiery nie będzie

Tytuł: Premiery nie będzie
Autor: Małgorzata Sobieszczańska
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 217


  Czytacie polskie książki? Czy tylko ograniczacie się do zagranicznych? Ostatnio staram się poznawać naszych rodzimych autorów, ale nie tych, których wszyscy znamy. Próbuję czytać powieści pisarzy, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Tym razem padło na Małgorzatę Sobieszczańską i jej ,,Premiery nie będzie’’. Małe pytanie, znacie książki tej pani, czy tak jak ja dopiero odkryliście ją?

  Trwają skrupulatne przygotowania do spektaklu. Stres związany z premierą ,,Balladyny’’ wywołuję napięcie pomiędzy aktorami i reżyserem. Zastało mało czasu do prezentacji finalnego efektu. Ekipa, aby złapać ostatni oddech przed premierą, wyjeżdża na Mazury. Sielanka nie trwa długo, przyjemny wypad zostaje przerwany przez makabryczną śmierć Joanny, aktorki wcielającej się w główną rolę w spektaklu. Policja ma tylko jedno pytanie, kto jest mordercą?

  ,,Premiery nie będzie’’ to unowocześniony obraz klasyka spod pióra Juliusza Słowackiego. W książce aż kipi motywami zawartymi w ,,Balladynie’’. Uwielbiam ten zabieg ze strony autorki, może dlatego, że bardzo lubię to działo Słowackiego. Wreszcie ktoś sięgnął po bazę z tego wspaniałego dramatu. Pisarka od razu mnie tym kupiła, wiedziałam, że będzie mi się podobać ta opowieść. Ale to nie jest najważniejsze. Książka pani Małgorzaty to typowy kryminał, utrzymany w klasycznym tonie - mało podejrzanych, niby wiemy kto zabił, ale jednak nie. Ten niewielki krąg tajemnic, wciąga czytelnika od pierwszych stron. Im głębiej wchodzimy w historię, tym mniej wiemy. Krętactwo bohaterów zmusza nas do rozwiązywania zagadki wraz z policją . Książka przez to nie jest zwyczajna, nie oszczędza czytelnika, a wręcz pcha do ciągłej pracy. Bardzo lubię kiedy powieść nie jest tylko powieścią, ta jest enigmatyczną historią, która wywiera na nas wieczną ciekawość i nigdy nie nudzi. Co więcej, nie jest przewidywalna, a wszystko na koniec tworzy spójną całość. Brawa dla autorki. Pani Małgorzata wykreowała intrygujących podejrzanych. Opłakując zmarło, wystawiają siebie nawzajem jako mordercę. Prawdziwi aktorzy, momentami mistrzowie kłamstwa doskonałego. Nie da się ich nie lubić! Zapewniają skrajne emocje, od smutku po złość. Sama zamordowana nie jest ukazana jako anioł, co nie ułatwia sprawy. Motywów zabójstwa jest przez to coraz więcej. Mimo to, książka nie jest skomplikowana, nie zniosłabym kiedy skupiłaby się na czymś innym niż morderstwo. Wbrew tematu, powieść jest utrzymana w lekkim i przyjemnym stylu. Strony same czytają się!

  Chciałabym tego nie mówić, ale kreacja komisarza to dla mnie jedna wielka pomyłka. Zero charyzmy, zero ciekawego poczucia humoru, zero osobowości. Policjant był po prostu nijaki i nudny. Dobrze, że jego córka nadrabia tym wszystkim, przez co jego postać staje się znośna.

  ,,Premiery nie będzie’’ to lekki kryminał, idealny na jeden wieczór! Jeśli szukacie czegoś w starym stylu, to powinniście sięgną po tę książkę Małgorzaty Sobieszczańskiej. Moja ocena 8/10.



Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Oficynka.



Enjoy!

sierpnia 11, 2018

#31. Recenzja. To nie ja, kochanie.

#31. Recenzja. To nie ja, kochanie.

Tytuł: To nie ja, kochanie
Autor: Tillie Cole
Tłumaczenie: Grzegorz Rejs
Wydawnictwo: Editio
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 376

  Zderzenie różnych światów to jeden z najpopularniejszych motywów w literaturze i nie tylko. Bieda kontra bogactwo, dobro kontra zło, można wymieniać godzinami, a i tak pewnie każdy znajdzie jeszcze kolejne przykłady. Myślałam, że nie można wymyślić czegoś nowego, oczywiście, bardzo myliłam się! Znacie Tillie Cole? Ostatnio natrafiłam na jedną z nowszych jej powieści, czyli ,,To nie ja, kochanie’’. Kiedy zobaczyłam opis, poczułam, że to coś zupełnie innego, mimo oklepanego motywu. Musiałam przeczytać pierwszy tom sagi ,,Kaci Hadesa’’.

 Pochodzą z zupełnie innych światów. Ona jest piękną i kruchą grzesznicą, należącą do chrześcijańskiej sekty. Od lat jest przypisana samemu Prorokowi Dawidowi. On jest szefem jednego z najbardziej niebezpiecznych w kraju gangu motocyklowego. Kradzieże, handel, zabójstwa to jego codzienność. Kiedy po raz pierwszy spotkali się między nimi zrodziła się niepowtarzalna więź, która latami przetrwała wiele przeciwności losu. Czy mimo upływu tylu lat ich uczucie przetrwało? Czy dzielące ich różnice staną na drodze ich szczęściu?

  Przyznam bez większego gadania. To jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w te wakacje, ale dlaczego? Połączenie losów motocyklisty i dziewczyny z seksty to strzał w 10! To zupełnie inne zderzenie światów pochłonęło mnie bez reszty. Czytałam i czytałam, nie mogłam przestać. Różnice między bohaterami były niezwykle intrygujące, bo jak połączyć ze sobą takie rzeczy. Autorce udało się to w wyśmienity sposób. Razem z Mae powoli poznajemy brutalny świat Styxa. Pisarka w dosadny sposób obrazuje trudy i niebezpieczeństwa, które łączą się z klubem. Nie ma tu nic przesłodzonego, miejscami mamy do czynienia z czystym bestialstwem. Uwielbiam takie rozwiązania, nie brakuje przy nich wulkanu emocji. Nie tylko fabuła w tej książce jest dobra, kreacja bohaterów to kolejna mocna strona tej powieści. Styx to typowy bohater, męski, silny, odważny, ale i delikatny oraz kochający. Brzmi troszkę nudno, ale przez swoją przypadłość staje się bardzo interesującą postacią. Z zapartym tchem obserwujemy jak powoli i ostrożnie otwiera się na Mae, jak pokonuje swoją największą słabość. Chyba mam kolejnego męża! Nie tylko on jest świetnym bohaterem, jego cały gang też jest niezły. Na początku wydaje się, że są zgrani do granic możliwości, ale z czasem zmienia się to. Jak zawsze trafi się czarna owca dzięki której dostajemy zwartą i mocną akcje. A co do tego, nie mamy chwili wytchnienia, autorka nas nie oszczędza. Z każdym rozdziałem dostajemy porządną dawkę akcji i dramatu. Nie da się nudzić! A wiecie co zapewnia kolejną dawkę emocji? Język! Jest tu bardzo wulgarny i żywy, ale idealnie oddaje rzeczywistość panującą wśród gangów. Ach, ten słowniczek na początku to kolejny świetny pomysł autorki! Jestem nim zachwycona!

  Nie ma ideałów, to trafione stwierdzenie na temat tej książki. Wszystko świetnie, ale brakuje mi obrzędów mających miejsce w sekcie. Ogólnie o samym stowarzyszeniu jest bardzo mało, za mało. Nie mieliśmy możliwości dokładnie poznać jak wyglądało wcześniejsze życie Mae. Ten wątek najbardziej mnie interesował, oby w następnych tomach było tego więcej. Klasycznie, przyczepię się do scen erotycznych. Były bardzo średnie, miejscami wymuszone. Mam wrażenie, że autorka czasami nie wiedziała co powinni zrobić bohaterowie więc pchała ich do łóżka. Słabe zagranie, zaniża poziom akcji. A najbardziej irytującą rzeczą były trójkąt. Tak oklepany, że można byłoby sobie go darować. Testy: ,,Jesteś moja, a nie jego’’ zostawmy w spokoju. Za wiele ich było!

  ,,To nie ja, kochanie’’ to świeża lektura, którą powinny przeczytać fani Tallie Cole i nie tylko. Dawka skrajnych emocji i dobra zabawa gwarantowane! Moja ocena 7/10!


Enjoy!

sierpnia 07, 2018

#30. Recenzja. Zaginione Laleczki

#30. Recenzja. Zaginione Laleczki

Tytuł: Laleczki. Tom 2. Zaginione Laleczki
Autor: Ker Dukey, K. Webster
Tłumaczenie: Dorota Lachowicz
Wydawnictwo: NieZwykłe
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 250

  Lubicie serie? Ja wręcz uwielbiam, a szczególnie te dobre! Często rozpoczynam dany cykl i potem zapominam całkowicie o nim. W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Całkiem niedawno zachwycałam się ,,Skradzionymi laleczkami’’, a teraz nastała pora na kolejny tom tej sagi, czyli ,,Zaginione laleczki’’. Jestem ciekawa czy kontynuacja przebije swoją poprzedniczkę, czy będzie to kolejny słaby drugi tom.

  Jade przegrała, znów wpadła w sidła swojego oprawcy. Ale teraz jest zupełnie inną osobą, nie ma w niej żadnego pierwiastka małej, bezbronnej dziewczynki, którą była. Teraz jest silną kobietą, która nie jest sama. Jej partner Dillion zrobi wszystko aby uratować swoją kochankę, nie cofnie się przed niczym. Mordercza gra trwa, nic nie jest tu sprawiedliwe i dobre. Jade musi raz na zawsze rozprawić się ze swoim porywaczem i makabryczną przeszłością.

  Ciężko jest mówić o tej książce bez spojlerów, ale mimo tego, mogę powiedzieć to jest to bardzo dobra kontynuacja. Tym razem historię poznajemy aż z trzech perspektyw. Tak, dobrze widzicie, książka jest prowadzona w narracji pierwszoosobowej, poszczególne wątki poznajemy z punktu widzenia Jade, Dillion’a i Benny’ego. Zwykle narzekam na takie zabiegi, ale w tym przypadku był to strzał w 10! Autorki dają nam szanse poznać tok rozumowania każdego z osobna. Możemy wczuć się w historię i razem z nimi zmagać się z przeciwnościami losu. Książka dzięki temu jest pełna odczuwalnych emocji, nie można tego obojętnie czytać. Co więcej, wprowadzenie Benny’ego jako narratora pozwala nam zagłębić się w jego przeszłości oraz psychikę. Autorki w doskonały sposób obrazują jego dzieciństwo i zdarzenia, które wpłynęły na niego tak, a nie inaczej. Miejscami było mi go szkoda, a w pierwszym tomie ,,Laleczek’’ wręcz nienawidziłam go. Kolejny raz otrzymujemy ogromną liczbę makabrycznych scen, fakt, dla niektórych mogą być za mocne, ale to dla mnie jedna z największych zalet tego cyklu. Nic nie jest tu różowe, powieść ma w sobie wiele brutalności, czasami potrzeba czegoś takiego, kolorowe romanse z czasem stają się nudne. Warto wspomnieć o kolejnej postaci w tym cyklu, która przeszła ogromną przemianę. Broken Little Doll jest jeszcze większą psychopatką od Benny’ego, nic dziwnego, każdy zwariowałby. Ale to co wyprawiała tam zostaje na dłużej w pamięci. Broken Little Doll jest idealnym dopełnieniem tej książki, bez niej byłoby nudno.  Mówiłam, już o narracji, ale pora coś powiedzieć o warsztacie pisarskim. Kolejny raz jest bardzo dobrze, język jest żywy i pozwala wejść w daną scenę. Mogłabym czytać i czytać.

  Wcześniej napisałam, że to bardzo dobra kontynuacja, nie kłamałam! Ale mam mały problem z tym tomem. Otóż jest do bólu przewidywalny. W połowie wiemy jak wszystko skończy się. Autorki silą się na wyszukane zwroty akcji, które stają się nudne i denne. Zawiódł mnie także wątek relacji Jade i Dillion’a. Sądziłam, że na przestrzeni książek pisarki zaserwują nam jakąkolwiek chemię między partnerami. Niestety, nie znalazłam jej. Nadal ich związek jest dla mnie płytki i nijaki. Szkoda, wystarczyło trochę popracować nad tymi błędami, a ,,Zaginione laleczki’’ przebiłyby fenomenem ,,Skradzione laleczki’’.

  Jeśli jesteście w trakcie cyklu ,, Laleczki’’ musicie przeczytać ,,Zaginione laleczki’’. Jest to jedna z najlepszych kontynuacji jakie kiedykolwiek przeczytałam. Książka warta waszej uwagi. Moja ocena 8/10.


Enjoy!

sierpnia 04, 2018

#29. Recenzja. Skradzione laleczki.

#29. Recenzja. Skradzione laleczki.


Tytuł: Laleczki. Tom 1. Skradzione laleczki
Autor: Ker Dukey, K. webster
Tłumaczenie: Dorota Lachowicz
Wydawnictwo: NieZwykłe
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 350


 Po czym poznać, że dana książka dobrze sprzedaje się? Po listach bestsellerów? Po dużej ilości recenzji danego tytułu? Nic bardziej mylnego! Im więcej zdjęć przykładowej pozycji na Instagramie, tym większa popularność. Tak samo jest z obecnym hitem ,,Skradzione laleczki’’. Książkę widziałam chyba na większości profilach, wszyscy zachwalali więc i ja musiałam przeczytać. Ale czy było wart?

  Jade wraz z młodszą siostrą wiele lat temu zostały bestialsko porwane z targu. Dziewczynki przez lata były więzione przez okrutnego potwora, który uczynił je swoimi laleczkami. Po kilku latach Jade skorzystała z okazji i uciekła od tyrana, pozostawiając swoją ukochaną siostrę. Przysięgła samej sobie, że odnajdzie ją i dokona zemsty. Obecnie jest szanowaną panią detektyw, najlepszą w swoim fachu. Pewnego razu trafia na nową sprawę, która jest niezmiernie podobna do sytuacji sprzed lat. Czy demony przeszłości powróciły? Czy nowa sprawa jest powiązana z uprowadzeniem sióstr? Jade rozpoczyna chorą grę z psychopatycznym oprawcą. Czy kobiecie uda się odzyskać spokój i normalne życie?

  Powiem wprost, rozumiem, dlaczego tak wiele osób sięga po tę książkę. Opis jak i sam wstęp są już bardzo intrygujące, wołają ,,chodź, przeczytaj mnie!’’. Rzadko kiedy po kilku słowach wiem, że ta książka jest dla mnie. Ale to historia jest najważniejsza, która jest nietuzinkowa, a zarazem nie jest przekombinowana. Od pierwszych stron rozpoczyna się jazda bez trzymanki, dostajemy wiele brutalnych scen, które są tylko dla osób o mocnych nerwach. Co więcej, od samego początku wszystko czyta się z ogromną niecierpliwością, kartki same przekładają się. Jak nigdy siedziałam z zapartym tchem oraz duszą na ramieniu podczas lektury. Temat porwań i przetrzymywań  już trochę oklepany, ale został przedstawiony w troszkę inny sposób. Nie mamy tu kolejnej, skrzywdzonej przez los kobiety. Jade mimo przejść stała się silną i dążącą do swoich celów młodą detektyw. Uwielbiam takie kreacje, może nie są specjalnie realistyczne, ale dzięki temu mamy do czynienia z istnym ogniem. Psychika bohaterki przez traumatyczne zdarzenia ucierpiała, autorki w dosadny sposób zobrazowały jej fobie i dręczące ją demony. Wszystko w punkt! Mamy tu dobrą fabułę, ale także dobry sposób jej prowadzenia. Przeszłość przeplatająca się z teraźniejszością w tym przypadku jest fenomenalnym rozwiązaniem. Dawkowanie traumatycznych przeżyć sióstr pozwala czytelnikowi poczuć to co one, chwila spokoju, a zaraz wybuch. Nie wiem jakbym zareagowała kiedy cały czas więzienia byłby przedstawiony za jednym razem. Mam wrażenie, że byłoby to za dużo jak naraz. W tej kwestii autorki spisały się na medal!

  Kurczę, chciałabym powiedzieć, że jest to bezbłędna lektura, ale nie mogę. Ostatnie strony nie trzymają poziomu swoich poprzedniczek. Cała historia i akcja zostały spłycone do wątku erotycznego. Niezależnie co robili bohaterowie i tak wszystko kończyło się w łóżku. Co więcej, sam wątek romansu jest bardzo nijaki. Nie wywołał we mnie żadnych emocji, wszystko za szybko działo się i było zbyt nieskomplikowane. Nienawiść, a potem wielka miłość. Nie było okazji poznania relacji między dwójką policjantów. Szkoda, myślałam, że dostanę coś więcej, oby kolejne tomy to zrekompensowały. 

  ,,Skradzione laleczki’’ to pozycja idealna dla fanów mocnej, mrocznej literatury. Mrożące krew w żyłach sceny podziałają na największych twardzieli. Gęsia skórka gwarantowana. Moja ocena 8/10.

Enjoy!

Copyright © 2016 Wszystko i nic. , Blogger