sierpnia 23, 2017

#9. Recenzja. Przypadki Callie i Kaydena.

#9. Recenzja. Przypadki Callie i Kaydena.
"Czy jedna chwila może odmienić życie?" Zdecydowanie, tak!


Tytuł: Przypadki Callie i Kaydena
Autor: Jessica Sorensen
Tłumaczenie: Ewa Helińska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 368 (wersja papierowa)

 Powiem szczerze, staram nie czytać tych samych książek parę razy, ale od każdej reguły przecież jest wyjątek. "Przypadki Callie i Kaydena" zostały przeze mnie pochłonięte dwa razy. Pierwsze czytanie miało miejsce zaraz po polskiej premierze powieści, już wtedy książka ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. W tym roku postanowiłam sięgnąć po kolejne tomy serii "The Coincidence" autorstwa Jessicy Sorensen, ale nie mogłam tak bez przypomnienia sobie treści pierwszego tomu. Zdecydowanie nie żałuję kolejnego podejścia!

 Callie i Kayden od urodzenia wychowują się w jednym małym miasteczku. On jest gwiazdą sportu w szkole, ona uchodzi za naczelną dziwaczkę i anorektyczkę. Kayden jest przystojny, ma piękna dziewczynę i wszystko czego zapragnie, z pozoru prowadzi wręcz idealne  życie. Callie ma tylko jednego przyjaciela, jest cichą, zamkniętą w sobie dziewczyną. Przez lata nie zauważali się, mieli oddzielne życia, plany. Każde z nich nosi w sobie wiele bólu i tajemnic. Jednej nocy, 4 miesiące przed wyjazdem na uniwersytet losy tych dwojga zejdą się. Ten wieczór zmieni ich życie o 180 stopni. Czy wspólnie małymi kroczkami pokonają demony przeszłości? Czy będą w stanie zaufać sobie wzajemnie?

  Nigdy nie płakałam przy książce, ale tu byłam blisko załamania. Naprawdę, "Przypadki Callie i Kaydena" doszczętnie zniszczyło mnie. Nadal nie wiem co mam o tej książce powiedzieć. Dawno, raczej nigdy żaden roman nie złamał tak mojego serca. Koniec, koniec tego płaszczenia się. Zacznijmy może od bohaterów, których nie da się nie lubić. Zostali wykreowani na zwykłych ludzi z ogromnymi problemami, ale mimo wszystko starają się wieść normalne, studenckie życie. Często narzekamy na główne postacie żeńskie, że są zbyt płytkie i denerwujące. Callie to zupełnie inna dziewczyna. Oczarowała mnie swoją niewinnością i delikatnością. Bardzo podobało mi się jej podejście do listy zadań. Oczywiście, że wykonywała je, ale spontanicznie, nie analizując za dużo, co zdarzało jej się w życiu. Jak każda kobieta zdecydowanie bardziej skupiłam się na bohaterach męskich, których mamy tu pod dostatkiem. Kayden, Luke, Seth, tylko wybierać między nimi. Zgadnijcie kogo pokochałam. Tak, każdego z nich, nie umiem między nimi wybrać. Kayden to bardzo smutny, aczkolwiek wspaniały chłopak. Wielkie zaskoczenie, nie był miękką kluseczką :)
Mimo wszystkich przykrych wydarzeń, trzymał łeb na karku. Jego pomysłowości czasami dobijała mnie. Jego plan z zawodami aby pobyć sam na sam z Callie był uroczy. Miałam ochotę przytulać go za wszystko co robił dla naszej bohaterki. Nigdy nie przekraczał granic, nie naciskał, wręcz ideał. To jeszcze nie koniec mojego rozwodzenia się nad chłopakami. Seth i Luke byli przyjaciółmi tytułowej pary. Szczerze, zazdroszczę im takich towarzyszy. Starali się być zawsze z nimi, pomagać, ale nigdy nie byli nachalni. Momentami ich wyrozumiałość była na wagę złota. Dodam jeszcze, że chłopcy byli bardzo zabawni, jak tu ich nie kochać. Nie tylko postacie są mocnym punktem tej powieści, mamy także fenomenalną narrację i styl autorki. Książka jest pisana z perspektywy Callie oraz Kaydena, co pozwala poznać nam dokładnie ich emocje i przemyślenia. Ogromny plus za tytuły rozdziałów, autorce należy się za to medal. Sposób pisania Jessicy trawił całkowicie w moje gusta. Był nowoczesny, ale bez niepotrzebnych udziwnień, które mogły zepsuć cały efekt. Dzięki temu wiem, że sięgnę po inne powieści spod pióra tej autorki. 

  Z ciężkim sercem, ale muszę powiedzieć to. Ta wręcz idealna lektura ma swoje nieliczne wady. Temat, oklepany jak cholera. Czytałam milion książek gdzie mamy bohaterów z problemami. Często mam dość tego, ale nie w tym przypadku. Kolejne co mnie bolało to zachowanie matki Kaydena. Wiedziała jakie okropne rzeczy dzieją się w jej domu, a mimo to nie reagowała, a nawet pozwalała na to wszystko. Kobieto, jak tak można? Jesteś na mojej czarnej liście. Ogólnie matki w tej powieści są denerwujące. Mama Callie według mnie stanowczo za dużo gadała, a nie słuchała córki. I tyle, nic więcej nie raziło mnie w oczy. Zaskoczeni? Ja tak.



 Dziewczyny, jeśli jeszcze nie czytałyście "Przypadków Callie i Kaydena" koniecznie sięgnijcie po nie własnie teraz. Nie ma co odkładać na później. Ostrzegam tylko, uzbroicie się w czas, herbatę i chusteczki. Sama przeczytałam tą książkę w jedną noc, a teraz chwytam po kolejne tomy tej serii. Moja ocena 9/10.

Enjoy!

sierpnia 19, 2017

Książki, które zawiodły mnie.

Książki, które zawiodły mnie.



Chyba każdy z nas na fali popularności jakiejś książki postanawia ją zakupić i przeczytać. Raz trafimy na świetną powieść, której fenomen jest nam całkowicie zrozumiały. Zdarzają się też przypadki, że dana książka dla nas to katorga i nieporozumienie, zastanawiamy się, dlaczego komuś może podobać się to działo. Ze mną jest tak samo, czasami trafiam na fenomenalne powieści, ale są przypadki ogromnego rozczarowania. Dziś nie mam zamiaru zachwycać się książkami, dziś będę wytkać im wszystkie irytujące rzeczy. Proszę, nie zabijajcie mnie, na liście może się znaleźć wiele uwielbianych książek przez was.

Szóstka wron - tak, to nie jest pomyłka. Jestem chyba jedyną osobą, której nie oczarowała historia Kaza i reszty wyrzutków. Fakt faktem, wydanie jest przecudowne, mogę patrzeć na książkę godzinami, ale wnętrze to dla mnie istna katastrofa. Pomysł był całkiem dobry, ale wykonanie zupełnie nie przypadło mi do gustu. Gubiłam się momentami przez ogromną ilość perspektyw i postaci, co za dużo to niezdrowo. Zakupiłam kolejny tom tej dylogii, ale nie wiem czy po niego sięgnę. 

Czas żniw - kolejne zaskoczenie, tak, nie lubię tej książki. Nigdy wcześniej nie czytałam powieści z Jasnowidzami, byłam bardzo zaintrygowana tematem, zresztą chyba każdy polecał The Bone Season. Ponad miesiąc czytałam Czas żniw, jeden z moich rekordów. Paige okropnie irytowała mnie swoim zachowaniem, nie mogłam przez nią czytać. Jedyną rzeczą ratującą dla mnie tą książkę jest Naczelnik, nic więcej. 

Zanim się pojawiłeś - pamiętacie zeszłoroczny bum na książkę i film? Wszyscy czytali i oglądali Me before you, to ja postanowiłam dowiedzieć się o co tyle szumu. Niestety, nadal nie wiem co ludzi zachwycało w tej powieści. Kolejna książka o chorobie i miłości jakich wiele. Will był dla mnie jak wrzód na dupie z tym podejściem, rozumiem, miał ciężkie życie, ale moje bardzo uprzykrzył. Zresztą nie trzeba czytać Zanim się pojawiłeś, tytuł drugiego tomu to ogromny, nietrafiony spojler.

Never never - ile to nie jest zachwytów nad twórczością Colleen Hoover, przyznam sama, że bardzo chętnie sięgam po książki tej autorki. Zwykle są napisane bardzo lekkim stylem, ale od tej reguły jest wyjątek.  Mówię to zupełnie poważnie, "Never never" to najgorsza pozycja spod pióra tej pisarki. A może nie jest to wina pani Hoover, tylko współtwórczyni Tarryn Fisher. Jakoś nie jestem oczarowana twórczością tej drugiej pani. Wracając do sprawy, dawno nie męczyłam się czytając tak książki. Chcę o niej zapomnieć.

The Call. Wezwanie - hit ostatnich miesięcy. Mam pewien problem z tą książką. Sama fabuła bardzo mi się podobała, wydawała się innowacyjna i fascynująca. Nie kłamię, naprawdę tak jest, ale jest jedna duża wada. Sposób narracji. Powieść opowiadana jest z trzeciej osoby, co w tym przypadku okropnie męczy. Nie mogłam się wciągnąć przez to w historię i momentami miałam ochotę rzucić nią o ścianę i zostawić na zawsze.

Dylogia Lato koloru wiśni - każdy się zachwyca tylko nie ja. Miałam otrzymać akademickie love story z świetnie wykreowanymi bohaterami, a co dostałam? Przeciętny romans z żenującymi tekstami, które miały być zabawne. Do tego główna bohaterka była wręcz nie do zniesienia, nigdy nie wiedziałam albo nie rozumiałam o co jej chodzi.

Art&Soul - milion pozytywnych opinii, a mnie jak zwykle coś przeszkadza. Od razu mówię, że nie uważam, że to jakaś zła książka. Warsztat Brittainy C. Cherry jest naprawdę dobry. Czytałam inną powieść tej autorki, "Kochając pana Danielsa", która o dziwno podobała mi się. W tym przypadku ani historia jakoś specjalnie mnie nie urzekła ani głowni bohaterowie. Miała być "bad girl", a była denerwująca kluseczka.

Chyba wy też macie wielkie rozczarowania książkowe. Jakie są powieści, które was zawiodły?


Enjoy!

sierpnia 16, 2017

#8. Recenzja. Tak sobie wyobrażałam śmierć.

#8. Recenzja. Tak sobie wyobrażałam śmierć.
"Przeszłość czasem spada na nas niczym ciemna zasłona. W takich chwilach możemy albo odwrócić się do światła, albo spróbować ją zerwać." 


Tytuł: Tak sobie wyobrażałam śmierć
Autor: Johanna Mo
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Wydawnictwo: Editio
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 319

 Zapewne większość z was podobnie jak ja jest zafascynowana skandynawskimi kryminałami i powieściami sensacyjnymi. Po książkach Stiega Larssona i Camilii Läckberg przyszedł czas na lektury autorstwa Johanny Mo. Ostatnimi czasami miałam okazję zapoznać się z "Tak sobie wyobrażałam śmierć" spod pióra tej autorki. Wstyd, ale nigdy wcześniej nie słyszałam o takiej pisarce. Bardzo żałuję, że tak późno wzięłam się za czytanie powieści Johanny Mo.  

  Znakomita policjantka ze Sztokholmu, Helena Mobacke stara się pogodzić ze swojego syna Antona oraz ukochanego mężczyzny. Po rocznym urlopie postanawia wrócić do dawnego zawodu. W komendzie Sztokholm Południe zostaje liderką grupy dochodzeniowej, która ma rozwiązać zadatkową śmierć młodego chłopaka na stacji metra. Jedno jest pewnie, został wepchnięty pod pędzący pociąg. Helena nie mogąc poradzić sobie ze startą dziecka, nie potrafi skupić się na powierzonym zadaniu. Przesłonięta współczuciem dla rodziców ofiary przestaje na chłodno analizować fakty. A tymczasem, z dnia na dzień liczba ofiar sztokholmskiego metra rośnie. Czy wszystkie zabójstwa są powiązane? Czy jest tylko jeden morderca?

  Powieść "Tak sobie wyobrażałam śmierć", to wiele płaszczyznowe dzieło. Mamy tu pokazany obraz cierpiącej po stracie ukochanego dziecka matki. Huśtawka emocjonalna na której jest bohaterka została ukazana w bardzo intensywny i emocjonalny sposób. Nigdy nie możemy być pewni kiedy nastąpi przypływ bolesnych wspomnień, pojawiają się bez zapowiedzi. Obserwujemy tu walkę z demonami przeszłości. Historia Helen bardzo mnie poruszyła, dawno nie czytałam o tak rzeczywistym cierpieniu człowieka. Kolejny wspaniale dopracowany element tej powieści, to sprawa morderstw i całego dochodzenia. Może wypchanie ofiar pod pociągi nie jest niczym odkrywczym, ale nigdy nie spotkałam się z takim tematem w przeczytanych wcześniej przeze mnie tytułach. Motyw powiązania wszystkich zdarzeń i postaci jest bardzo intrygujący. Momentami każdy może być podejrzany o zabójstwa. Nie gubimy się w typowo dochodzeniowym młynie. Wszystkie podejmowane kroki przez ekipę policjantów są jasne i klarowne. Autorka także w bardzo dobry i przemyślany sposób wykreowała bohaterów. Każdy z nich jest zupełnie inną postacią i ma swoją nakreśloną rolę w powieści. Jedną z bardziej godnych podziwu osób jest właśnie Helena. Mimo swoich problemów stara się jak najszybciej rozwiązać zagadkę morderstw. Wiecie co najbardziej podobało mi się w całej książce? Akcenty polskie. Tak, Polacy odgrywają znaczącą rolę w całej sprawie. Dostarczają nam oni ogrom czystej ekscytacji. Wielkim zaskoczeniem jest możliwość poznania zdarzeń z perspektywy zarówno ofiar jak i oprawcy. Dzięki tym wszystkim znakomitym zabiegom książka wciąga, a strony same zmieniają się. 

  Niestety, dotarliśmy do tego miejsca. Ta fascynująca książka ma swoje wady. Najbardziej raził mnie sposób obrazowania danej sytuacji. Mamy tu przykład narracji trzecioosobowej,  osobiście preferuję zabieg z narracją pierwszoosobową. Ten sposób opowiadania miał uwydatnić perspektywy z jakich patrzą nasi bohaterowie. Możliwość śledzenia wszystkiego na bieżąco wydaję się bardzo kusząca, ale nie dla mnie. Na początku nie mogłam się wciągnąć w czytanie książki przez ten zabieg. Momentami miałam wrażenie, że siedzę wiele godzin nad powieścią, a strony stoją w miejscu. Na szczęście później wszystko zmieniło się i książka pochłonęła mnie bez reszty. Kolejne co niezmiernie kuło mnie w oczy to brak typowych rozdziałów. Lektura jest podzielona na dni i osoby, co czasami potrafiło wydłużyć dany wątek. Jestem zwolenniczką typowego podziału książki. Zawsze czytam rozdziałami, nie umiem inaczej. 


  "Tak sobie wyobrażałam śmierć" to trafiona w punkt lektura dla fanów gatunku i nie tylko. Książka zawiera w sobie wiele elementów z życia. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Mam nadzieję, że spodoba się wam równie bardzo jak mnie, a może nawet bardziej. Moja ocena 8/10.


 Dziękuję Editio Black za udostępnienie egzemplarza i możliwość zapoznania się z lekturą.



Enjoy!

sierpnia 13, 2017

#7. Recenzja. Jak powietrze.

#7. Recenzja. Jak powietrze.
"Zwykła dziewczyna, zwykły chłopak, niezwykła miłość"  Normalność jest niezwykła.




Tytuł: Jak powietrze
Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Wydawnictwo: OMG Books
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 512 (wersja papierowa)


Powieść Agaty Czykierdy-Grabowskiej, "Jak powietrze" chodziła za mną od swojej premiery. Przeszło rok zbierałam się do tej książki, a dlaczego? Odstraszały i zarazem intrygowały mnie słowa "Pierwsza polska powieść new adult". Często sięgam po ten gatunek literacki, łatwo czyta się oraz można na chwilę odskoczyć od rzeczywistości, ale w tym przypadku bardzo bałam się. Nie chciałam kolejnej takiej samej powieści o miłości, mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.

 Oliwia wiedzie pozornie idealne życie. Ma przystojnego chłopaka, pieniądze i wielu przyjaciół. Jest w trakcie wymarzonych studiów. Dominik prowadzi całkowicie inne życie. Mieszka w małej kawalerce na warszawskiej Pradze, gdzie musi zajmować się swoim młodszym rodzeństwem - Hanią i Kacprem. W jego życiu nie ma miejsca na rozrywki i przyjemności. Jeden wypadek zmieni życie tych dwojga. Czy zderzenie dwóch całkowicie innych światów odmieni ich życie na lepsze? Czy da się żyć bez powietrza

 No i mamy kolejny romans. Ile już ich było? Za dużo? Na pewno nie! "Jak powietrze" to zdecydowanie dobre new adult, nic niezwykłego, ale mimo wszystko brak takich powieści w polskiej literaturze. Mamy tu do czynienia z lekką lekturą, idealną na gorące, wakacyjne wieczory. Styl autorki jest przyjemny, dzięki czemu, szybko czyta się. Co więcej, piątka dla pani Agaty za pierwsze spotkanie głównych bohaterów. Nie spotkałam się jeszcze z takimi okolicznościami zapoznania. Zwykle jest to klub, uczelnia, ale nie miejsce wypadku. Bardzo fajny pomysł. Moje serce skradli także ciepło wykreowani bohaterowie ukazani w zupełnie inny sposób niż w wielu powieściach tego typu. Nie mamy tu typowego bad boya i biednej sierotki losu. W "Jak powietrze" jest wszystko na odwrót. Zwykle spotykamy się z tym, że bohater męski wprowadza w wiele aspektów swoją wybrankę. Oliwia to dziewczyna, która jest dużo bardziej doświadczona w pewnych sprawach od Dominika. Super, że wreszcie kobieta chwyciła za stery i wiodła prym. Ogólnie wydaję mi się, że Oli jest bardzo porządną dziewczyną. Mimo pochodzenia nie patrzyła na sytuację w jakiej znajduje się Dominik krytycznie. Co najważniejsze, nie irytowała swoim zachowaniem, była zwyczajna, ale używała mózgu. Znajdziemy w tej powieści innych ciekawych bohaterów. Rodzeństwo Dominika - Hanię i Kacpra. Przyznam się bez bicia, ale nie jestem fanką dzieci, ale te zupełnie oczarowały mnie. Zwyczajne maluchy, które odnajdywały się z powodzeniem w swojej sytuacji. Nie stwarzały problemów jakich nie potrzeba. Medal dla Hani i Kacpra!

 Dotarliśmy do tej mniej przyjemniej części, nie martwcie się na zapas, nie będzie długa. Jak prawie każda książka ta też ma swoje wady. Wiecie co było najgorsze? Dominik, tak. Nie był złą postacią, świetnie radził sobie w zaistniałej sytuacji, ale był ciepłą kluseczką. Te jego wywody o miłości strasznie irytowały mnie, momentami chciałam zamknąć powieść. Na początku wydawało mnie się, że jego zachowanie jest słodkie, ale potem dostawałam białej gorączki. Oliwia też miała wiele takich przemyśleń, ale w jej przypadku nie denerwowały mnie tak bardzo. Nie mam pojęcia, dlaczego. Kolejne co przeszkadzało mi, to nierozwinięte wątki. Mowa tu o kwestii Dominika i jego koleżanki Pauliny. Podobnież mieli wspólną historię, ale co dokładnie? Mniej więcej było powiedziane, ale ja potrzebuję więcej, nie lubię niedopowiedzeń. Ten wątek za szybko został zakończony.



 Powieść "Jak powietrze" jest jak znalazł na letni wieczór bądź dwa. Zdecydowanie można odpocząć podczas lektury. Jeśli czytaliście i lubicie powieści Colleen Hoover oraz Elle Kennedy, koniecznie się sięgnijcie po książkę pani Agaty. Obiecuję, że miło spędzicie czas. Moja ocena 7/10.

Enjoy!

sierpnia 09, 2017

#6. Recenzja. Wojowniczka.

#6. Recenzja. Wojowniczka.
Co zrobiłabyś będąc wystawiona na aukcję?




Tytuł: Wojowniczka
Autor: Natasha Lucas
Ilość stron: 222 (PDF)



Zacznijmy od tego, że moja przygoda z gatunkiem jakim jest paranormal romance nie jest jakoś specjalnie długa. Kiedyś poczytywałam książki z tej kategorii, ale obecnie bardzo rzadko po nie sięgam, nie mam pojęcia, dlaczego? Skoro mamy wakacje postanowiłam zmienić swoje przyzwyczajenia i chwycić za jakąś powieść z tego gatunku. Padło na "Wojowniczkę" autorstwa Natashy Lucas. Powieść ta to debiut polskiej autorki.

 "Serena urodziła się i wychowała w zakładzie karnym dla najbardziej niebezpiecznych i agresywnych kobiet na Nowej Ziemi. Jej życie nie należy do niej,a teraz, po śmierci matki, łajdacki naczelnik więzienia zamierza wystawić dziewczynę na sprzedaż. Serena prawie poddaje się rozpaczy, kiedy nieoczekiwanie spotyka Jace'a, przedstawiciela siejącej grozę Rasy. Jest ogromny, niebezpieczny i niesamowicie gorący, a jego niezwykłe oczy sprawiają, że miękną jej kolana. Chcąc poczuć się panią własnego losu, Serena wpada na szalony i ryzykowny pomysł. Nie spodziewa się, że przystojny nieznajomy ma wobec niej własne plany..."


 Tym razem rozpoczniemy od złych stron powieści "Wojowniczka". Niestety, jest ich dość dużo. Co bardzo mnie irytowało to brak rozbudowanej fabuły. Jak na początku pomysł wydawał mi się bardzo dobry, to później ubolewałam nad zaprzepaszczonym potencjale tej książki. Przez pierwsze rozdziały mam zwartą akcję, dzieje się sporo i wszystko jest dokładnie wyjaśnione, a potem wielkie rozczarowanie. Wszystkie wydarzenia sprowadzają się do jednego. Tak, mamy tu przesadną liczbę scen erotycznych. Rozumiem, że to romance, ale bez przesady. Prawie każdy nowy rozdział to scena nudnawego seksu. Odnoszę wrażenie, że bardzo spłyca to relację między bohaterami. Niezależnie co robią, czy kłócą się, czy wyznają sobie miłość kończy się jednym. Ludzie, ile można. Kolejne co bardzo mnie irytowało podczas czytania to męski bohater. Jace, kolejny tajemniczy, przystojny, nudny jak flaki z olejem, seksowny książę na białym koniu. Schemat bogatego i pięknego mężczyzny ratującego małą sierotkę Marysię to klasyk, który na zawsze pozostanie w kanonie lektur z wątkiem romantycznym. I dobrze, niech będzie, ale proszę, nie w takim wydaniu. Jace, wielki przedstawiciel Rasy, samiec alfa był monotematyczny. Od razu pojmał swoją wybrankę serca i jedyne co od niej chciał to kontaktu seksualnego, nic więcej. Nieważne co robiła Serena w danym momencie i tak on sprowadzał wszystko do jednego. Co jeszcze bardzo mnie boli, to ta "wielka ucieczka" Sereny z więzienia. Cały przebieg akcji był zdecydowanie za szybki. Jace trochę postraszył naczelnika zakładu karnego, a jego wybranka od razu była wolna. Niby taki mocny zawodnik w swoim fachu, a ugiął się po dwóch zdaniach. Przykro mi, ale zawiodłam się. To nie koniec tego złego, przepraszam. Przyczepię się do głównej bohaterki, Sereny. Według mnie była zbyt naiwna. Poznała faceta w nocy i od razu, nie myśląc poszła z nim. Troszkę uderzyło to we mnie, bo na początku wydawała babką z głową na karku. Zawiodłam się.


 Doczekaliście się, wreszcie mamy dobre strony tej powieści, które zostały zdominowane przez aspekty negatywne. Pomysł był bardzo fajny oraz intrygujący. Nigdy nie czytałam książki z wątkiem sprzedaży kobiety, handlem ludźmi (wiem, że jest pewnie wiele takich książek, ale to było moje pierwsze spotkanie w literaturze z tym pomysłem). To było moje nowe doświadczenie literackie, chętnie sięgnę po więcej książek z takim motywem. Serena, główna bohaterka w gruncie rzeczy została odebrana przeze mnie pozytywnie. Urzekła mnie jej pomysłowość i niewinność. Inicjatywa z blizną i dodatkowe powiększanie jej było bardzo ciekawe. Dziewczyna z każdej strony próbowała walczyć ze swoim losem. Sytuacja życiowa  Sereny nie wynikała z jej złych decyzji popełnionych w przeszłości. Co jest bardzo na plus, główna bohaterka nie irytowała mnie. Dodam jeszcze, że styl pisania autorki jest bardzo przyjemny.

 Książka nie jest czymś wybitnym w literaturze. Powieść ta jest skierowana głównie do kobiet i dziewczyn, według mnie najlepiej powyżej 16 roku życia ze względu na dużą ilość erotyki. Sądzę, że fanki tego gatunku odnajdą "to coś' czego ja nie znalazłam w tej historii. Moja ocena 5/10.


Bardzo dziękuję autorce za możliwość poznania "Wojowniczki".


Enjoy!

sierpnia 05, 2017

#5. Recenzja. Trylogia Mroczne Umysły.

#5. Recenzja. Trylogia Mroczne Umysły.
"W głębi mroku kryje się niegasnące dobro.''  Wszystko, nawet najmroczniejsze ma w sobie cząstkę czystego dobra.




Tytuł: Mroczne umysły, Nigdy nie gasną, Po zmierzchu.
Autor: Alexandra Bracken
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka, Magdalena Krzysik
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2014, 2015
Ilość stron: 450, 479, 511


 Zacznijmy od tego, że moja przygoda z "Mrocznymi umysłami" zaczęła się dość dawno, od chwili wydania pierwszego tomu cyklu w Polsce, czyli od 2014 roku. Owa przygoda zakończyła się dopiero teraz, wszystko trwało aż 3 lata. Dlaczego tak długo skoro ostatnia część miała swoją premierę w 2015 roku? Już wszystko tłumaczę. Jestem po prostu zapominalskim leniem. Tyle. Przy każdych zakupach zapominałam o kupnie "Po zmierzchu'', a bardzo chciałam zakończyć tą serię. Motywacją do zebrania się w sobie i zamówienia trzeciego tomiska była informacja o zbliżającej się ekranizacji tej trylogii. Premiera pierwszego filmu jest zaplanowana na 2018 rok.

 Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi oraz Czerwoni, a ty kim jesteś? Każdy kolor jest inny, unikatowy i niebezpieczny. Ruby wraz z innymi dziećmi trafia do ośrodka rehabilitacyjnego. Zwykła dziewczyna, ale tylko na pozór. Ruby została przydzielona do zielonej frakcji, ale tak naprawdę jest ostatnią z Pomarańczowych. Jest gotowa zaryzykować swoje życie aby ocalić swoich najbliższych. Ruby wraz z ocalałymi jest odpowiedzialna za przyszłość swojego pokolenia. Nie mogą popełniać błędów, jeden fałszywy ruch może zburzyć cały świat. ''Jestem ostatnią z Pomarańczowych i jestem gotowa na wszystko."


Jak rozpoznać, czy Twoje dziecko znajduje się w grupie ryzyka?

  1.  Z dnia na dzień staje się posępne, wycofane i / lub traci zainteresowanie ulubionymi zajęciami.
  2. Zaczyna mieć trudności w koncentracji lub nadmiernie skupia się na poszczególnych czynnościach, przez co traci poczucie czasu i / lub zaniedbuje siebie i innych.
  3. Ma halucynacje, nudności, przewlekłe migreny, problemy z pamięcią i / lub zaburzenia przytomności.
  4. Twojemu dziecku coraz częściej zdarzają się ataki agresji, gwałtowne zachowania lub akty samookaleczenia (na jego ciele pojawiają się oparzenia, siniaki i rany cięte niewiadomego pochodzenia).
  5. Zachowanie lub umiejętności Twojego dziecka są niezrozumiałe, niebezpieczne i narażają Ciebie oraz innych na fizyczne niebezpieczeństwo. 

Jeśli zauważysz u swojego dziecka którykolwiek z powyższych symptomów, zarejestruj je na stronie OMNI.GOV. Wkrótce otrzymasz informację dotyczącą szpitala, do którego należy odwieźć dziecko.

"Najbardziej niepokojąca książka od czasu Igrzysk Śmierci'', ludzie, dlaczego większość młodzieżówek jest porównywanych do Igrzysk? Rozumiem, kolejna dystopia, ale bez przesady, ta historia jest inna, choć ma parę podobnych elementów. Koniec z takimi tekstami, okej? Wracając do meritum, Alexandra Bracken miała bardzo dobry pomysł na ten cykl. Z jednej strony mamy podział społeczeństwa jak w innych tego typu powieściach, ale z drugiej strony jest on zupełnie inny. Przynależność do danej frakcji nie zależy od pochodzenia czy statusu materialnego, tylko od umiejętności. Ten pomysł bardzo mi się podoba, praktycznie wszystko zależy od zdolności dziecka. Podział z użyciem kolorów jest bardzo ciekawy. Nie mamy tu wymyślnych nazw tylko 5 barw. Chwała za to autorce, nie miałabym już siły uczyć się kolejnych skomplikowanych słów i ich znaczenia. Bardzo ułatwia to mi to czytanie. Co jest bardzo na plus, to fakt, że postacie jakoś specjalnie nie działały mi na nerwy. Moim ulubieńcem został Liam, co chyba nikogo nie dziwi. Chłopak ideał wręcz, oddanych sprawie w 100%. Chyba tylko od tego młodzieńca wolę syna prezydenta Greya. Clancy tak jak Ruby należy do pomarańczowych. Zauważyłam, że ma on więcej przeciwników niż zwolenników, a ja jestem szczerze zauroczona tą postacią. No dobrze, nie zawsze zachowywał się idealnie, bywał manipulantem i dupkiem, ale przynajmniej nie był nudną kluską jakich to pełno. Chciał osiągnąć swoje cele i umiał dobrze wykorzystywać swoje umiejętności. W książkach potrzeba trochę egoistów, nikt nie jest perfekcyjny przecież. Ogromne brawa dla autorki za tak kreatywny pomysł na tytuły, pierwszy raz się z czymś takim spotykam. "Mroczne umysły nigdy nie gasną po zmierzchu." Czy to nie brzmi świetnie? Więcej takich zabiegów z nazwami, proszę.

 Koniec tego dobrego. Wszystko ma swoje wady, niestety. Czytając trylogię przez tyle lat dopatrzyłam się kilku błędów, których nie widziałam na początku. Pierwsze co mnie najbardziej irytuje to kolejna młoda dziewczyna ratująca świat. No ile można, rozumiem, że często głównymi odbiorcami tego typu literatury są nastoletnie dziewczyny, ale może pora coś zmienić. Bardzo chętnie przeczytałabym pewne elementy z punktu widzenia Liama bądź Clancego, łatwiej wczułabym się w temat. Szczerze, nie zostałam jakąś super fanką Ruby, miejscami irytowała mnie. Chciała jak najlepiej dla innych, godne podziwu, ale bardzo szablonowe. Nie wiem jak wy, ale ja potrzebuję więcej postaci, które choć w jakimś stopniu są egoistami. Chcę zaznaczyć, że ogólnie większość postaci była banalna, rzadko kiedy mnie zadziwili. Co mnie bardzo zabolało i przekreśliło tę serię jako jedną z moich ulubionych, to finał. Cały trzeci tom jest wyssany z dawnej pasji autorki, którą widzieliśmy przez poprzednie części. Oczekiwałam powalenia na kolana i nie dostałam tego, wielka szkoda. Widać tu braki w pomyśle. Mamy dwa głowne wątki, które nie są do końca rozwinięte i tyle. Wszyscy bohaterowie zlewają się w jedną wielką plamę. Wiele rzeczy także nie zostało wyjaśnionych do końca. "Po zmierzchu" to zdecydowania jedno z gorszych zakończeń serii. A może tylko ja się starzeje i nic mi nie pasuję? :)




 Po pewnym czasie dochodzę do wnoisku, że potencjał calej serii został porządnie zmarnowany, ale to nie znaczy, że nie zachęcam do przeczytania tego cyklu. Sądzę, że ta trylogia trafi bardziej do mniej doświadczonych czytelników, ale każdemu innemu także polecam. Uważam po prostu, że im więcej przeczytaliśmy to szybciej wyłapujemy denerwujące błędy niż osoba z krótszym czytelniczym staże, poczułam to na własnej skórze. No więc, jeśli czekacie na film, to przeczytajcie książki, może okażą się zdecydowanie lepsze. Moja ocena 7/10.

Enjoy!



sierpnia 02, 2017

Podsumowanie lipca.

Podsumowanie lipca.
 Witam, mamy już sierpień. Połowa wakacji za nami, miesiąc do kolejnego roku szkolnego, niestety. Dobra, nie ma co się dołować, wróćmy do lipca, początku odpoczynku. Nie wiem jak u was, ale moje wakacje rozpoczęły się fantastycznie. Open'er Festival, czyli najlepsze 4 dni w tym roku. Wspaniała muzyka, wyjątkowa atmosfera i okropna pogoda, zdecydowanie było warto. Polecam każdemu! Ktoś z was był w Gdynii na Open'erze? Lipiec to także bardzo dobry miesiąc pod względem książek. W ubiegłym miesiącu przeczytałam aż 20 pozycji, to mój osobisty rekord. Ta ilość książek daje mi 8162 stron. Jestem z siebie dumna! Oto lista przeczytanych powieści w tym lipcu.



Manwhore - Katy Evans
Margo - Tarryn Fisher
Harry Potter i kamień filozoficzny - J. K. Rowling
Replika - Lauren Oliver
Kochani, dlaczego się poddaliście? - Ava Dellaria
Mechaniczny anioł - Cassandra Clare
Mechaniczny książę - Cassandra Clare
Małe życie - Hanya Yanagihara
Manwhore +1 - Katy Evans
Called by blood - Evie Byrne
Po zmierzchu - Alexandra Bracken
Pojedynek - Marie Rutkoski
Bad mommy - Tarryn Fisher
Zakazane życzenie - Jessica Khoury
Lato koloru wiśni - Carina Bartsch
Zima koloru turkusu - Carina Bartsch
The Call. Wezwanie. - Peadar O'Guilin
Buntowniczka z pustyni - Alwyn Hamilton
Zdrajca tronu - Alwyn Hamilton
Wojowniczka - Natasha Lucas

 Najlepszą pozycją okazało się oczywiście "Małe Życie", nadal nie jestem w stanie mówić o tej historii. Polecam każdemu kto jesscze nie zapoznał się z tą książką. Niestety, mamy także w tym miesiącu wielkie rozczarowania jak dylogia "Lato koloru wiśni" oraz "The Call", ale to nie są najgorsze pozycje lipca. Uwaga nagrodę najgorszej lektury w tym miesiącu otrzymuje "Margo" Taryn Fisher. Proszę, nie zabijajcie mnie, ale nie odnalazłam tego czegoś czym każdy się zachwyca. Ogólnie większą część czytania bardzo się nudziłam.

 Lipiec to także bardzo wyjątkowy miesiąc dla mnie. Założyłam swojego pierwszego bloga. W niecałe dwa tygodnie udało się pokonać magiczną barierę 1000 wyświetleń. Bardzo dziękuję wam za to, mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. Co więcej, rozpoczęłam współprace recenzenckie, już niedługo pierwsze wpisy. A jak minął wasz miesiąc?

Enjoy!

sierpnia 01, 2017

#4. Recenzja. Zdrajca tronu

#4. Recenzja. Zdrajca tronu
"Los pustyni spoczywa w jej rękach" Pustynia już nigdy nie będzie taka sama.





Tytuł: Zdrajca tronu
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 560


 Nastała złota era historii z Bliskim Wschodem w tle. W związku z tą nową modą powstaje ostatnio bardzo dużo powieści o tej tematyce. Oto kolejna książka chwytająca ten temat. "Zdrajca tronu'' to druga część fenomenalnej trylogii "Buntowniczka z pustyni" autorstwa Alwyn Hamilton. Chyba wszyscy już słyszeliśmy o tej sadzę, prawie każdy Instagram zawiera zdjęcia tych czytadeł. I bardzo dobrze, tak świetny cykl zasługuje na duży rozgłos. Skończywszy czytać "Buntowniczkę z pustyni" od razu sięgnęłam po "Zdrajcę tronu" i to był mój duży błąd, a dlaczego? No własne, dlaczego, skoro to taka wspaniała seria. Skończyłam dwa tomy i muszę czekać na kolejny, bardzo, bardzo długo. Umrę  do premiery "Duchów rebelii", ludzie ile można wytrwać w tej niecierpliwości. Potrzebuję zakończenia tej trylogii teraz, nie za rok, teraz. Mam nadzieję, że nie jestem jedyna w tym, kto jeszcze czeka jak nienormalny na ostatni tom?

 Amani ostatnie miesiące swojego życia spędziła w podróży przez bezkresną pustynię, która stała się jej domem. Pragnęła uciec z domu i odciąć od despotycznego wuja, ale nie wszystko potoczyło się po jej myśli. Niebieskooka Bandytka trafia do samego środka tyranii, pałacu wielkiego Sułtana. Ma tylko jeden cel, obalenie władcy, nic więcej się nie liczy. Czy uda jej się wykonać zadanie, czy może stanie się ofiarą? A może wszystko się zmieni? "W Zdrajcy tronu jedyne, czego możesz być pewien, to to, że nic nie jest pewne."

 No i mamy kolejną cudowną powieść Alwyn Hamilton. Piasek, pustynia i dżiny, czego chcieć więcej (do tej kwestii wrócę później)? W porównaniu z "Buntowniczką z pustyni" mamy tu dość mało piasku, naprawdę. Wiem, bardzo ciężko w to uwierzyć. Tym razem przenosimy się po pałacu, siedziby Sułtana, klatki oraz więzienia. Amani trafia w sam środek reżimu, haremu. Osobiście, bardzo się cieszę, że akcja potoczyła się właśnie tak, a nie inaczej. Nigdy nie interesowałam się wygładem i zwyczajami panującymi w haremie, a tu autorka jak na tacy pokazała mi z czy to się je. Mamy tam tyle przebiegłych i walczących o względy oraz swoje życie kobiet. Są bezwzględne w walce o swoje przetrwanie. Autorka pokazała siłę, ale także wielką bezbronność kobiet wobec dominujących mężczyzn. Uwielbiam kiedy w powieściach są wplecione wątki, które mogą nas czegoś nauczyć i otworzą oczy na pewne sprawy. To jeszcze nie koniec tego dobrego, musicie się ze mną pomęczyć. Akcja, zdecydowanie w tym tomie jest więcej zwartej akcji. Nie pędzimy tu przez wydarzenia i różnorakie miejsca, wszystko jest dokładnie przemyślane i klarowne. Mamy możliwość delektować się pięknymi wnętrzami sułtańskiego pałacu. Ponad to wciągająca fabuła ukazuje nam niezliczoną ilość intryg, zwrotów akcji oraz zdrad. Do tego postaci Amani została w dużym stopniu rozbudowana. Nie jest teraz tylko Niebieskookim Bandytą, o którym krążą ogromne ilości legend, stała się kluczowym elementem rewolucji. To głownie od niej i jej poświecenia zależy sukces następujących wydarzeń. Nie wiem jak wy, ale czytając "Zdrajcę tronu" musiałam dawkować emocje. Nie chciałam za szybko rozstawać się z tą magiczną historią.

 Niestety, nie ma rzeczy idealnych i jak widać książek tez nie. Główną, uderzającą wadą tej książki jest brak charyzmatycznego Jina. Oczywiście, pojawia się na początku i końcu powieści, ale to nie rekompensuje zmarnowanego potencjału tej postaci. Jak w "Buntowniczce z pustyni" niewielka ilość wyjaśnień związanych z tą postacią była do przetrawienia, to tu, odbierała mi chęć do czytania. Naprawdę, jestem bardzo ciekawa historii Jina, ale nie przedstawionej w tej formie. Rozumiem, że Amani jest najważniejsza, ale "Zdrajca tronu" zyskałby tylko na rozwinięciu i wyjaśnieniu pewnych spraw. Co więcej, miejscami aż brakowało Jina, który wpadł i załatwiłby wszystko oraz przemówił głównej bohaterce do rozsądku. Miejmy nadzieję, że w ostatnim tomie będą rozwiane wszystkie wątpliwości. Kolejne co mnie boli w "Zdrajcy tronu" to przesadna ilość bohaterów. Miejscami nie wiedziałam o co komu chodzi. Czytał o jednej postaci potem nagle pojawia się ktoś zupełnie inny, troszeczkę mnie to dezorientowało. Nie będę mówić, że natłok imion nie pozwolił mi wyodrębnić bohaterów, którym kibicuję z całego serca  i tych co powinni mieć rzucane kłody pod nogi. Większość była dla mnie neutralna, wręcz nijaka. Przez te zamieszania miałam ochotę rzucić książką.




 "Zdrajca tronu" autorstwa Alwyn Hamilton jest bardzo dobrą kontynuacją swojej poprzedniczki. Każdy kto czytał i zakochał się w "Buntowniczce z pustyni" powinien sięgnąć po kolejną część tej ujmującej historii. Obiecuję, że spodoba się wam! Moja ocena 8/10.


Enjoy!

Copyright © 2016 Wszystko i nic. , Blogger