sierpnia 01, 2017

#4. Recenzja. Zdrajca tronu

"Los pustyni spoczywa w jej rękach" Pustynia już nigdy nie będzie taka sama.





Tytuł: Zdrajca tronu
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 560


 Nastała złota era historii z Bliskim Wschodem w tle. W związku z tą nową modą powstaje ostatnio bardzo dużo powieści o tej tematyce. Oto kolejna książka chwytająca ten temat. "Zdrajca tronu'' to druga część fenomenalnej trylogii "Buntowniczka z pustyni" autorstwa Alwyn Hamilton. Chyba wszyscy już słyszeliśmy o tej sadzę, prawie każdy Instagram zawiera zdjęcia tych czytadeł. I bardzo dobrze, tak świetny cykl zasługuje na duży rozgłos. Skończywszy czytać "Buntowniczkę z pustyni" od razu sięgnęłam po "Zdrajcę tronu" i to był mój duży błąd, a dlaczego? No własne, dlaczego, skoro to taka wspaniała seria. Skończyłam dwa tomy i muszę czekać na kolejny, bardzo, bardzo długo. Umrę  do premiery "Duchów rebelii", ludzie ile można wytrwać w tej niecierpliwości. Potrzebuję zakończenia tej trylogii teraz, nie za rok, teraz. Mam nadzieję, że nie jestem jedyna w tym, kto jeszcze czeka jak nienormalny na ostatni tom?

 Amani ostatnie miesiące swojego życia spędziła w podróży przez bezkresną pustynię, która stała się jej domem. Pragnęła uciec z domu i odciąć od despotycznego wuja, ale nie wszystko potoczyło się po jej myśli. Niebieskooka Bandytka trafia do samego środka tyranii, pałacu wielkiego Sułtana. Ma tylko jeden cel, obalenie władcy, nic więcej się nie liczy. Czy uda jej się wykonać zadanie, czy może stanie się ofiarą? A może wszystko się zmieni? "W Zdrajcy tronu jedyne, czego możesz być pewien, to to, że nic nie jest pewne."

 No i mamy kolejną cudowną powieść Alwyn Hamilton. Piasek, pustynia i dżiny, czego chcieć więcej (do tej kwestii wrócę później)? W porównaniu z "Buntowniczką z pustyni" mamy tu dość mało piasku, naprawdę. Wiem, bardzo ciężko w to uwierzyć. Tym razem przenosimy się po pałacu, siedziby Sułtana, klatki oraz więzienia. Amani trafia w sam środek reżimu, haremu. Osobiście, bardzo się cieszę, że akcja potoczyła się właśnie tak, a nie inaczej. Nigdy nie interesowałam się wygładem i zwyczajami panującymi w haremie, a tu autorka jak na tacy pokazała mi z czy to się je. Mamy tam tyle przebiegłych i walczących o względy oraz swoje życie kobiet. Są bezwzględne w walce o swoje przetrwanie. Autorka pokazała siłę, ale także wielką bezbronność kobiet wobec dominujących mężczyzn. Uwielbiam kiedy w powieściach są wplecione wątki, które mogą nas czegoś nauczyć i otworzą oczy na pewne sprawy. To jeszcze nie koniec tego dobrego, musicie się ze mną pomęczyć. Akcja, zdecydowanie w tym tomie jest więcej zwartej akcji. Nie pędzimy tu przez wydarzenia i różnorakie miejsca, wszystko jest dokładnie przemyślane i klarowne. Mamy możliwość delektować się pięknymi wnętrzami sułtańskiego pałacu. Ponad to wciągająca fabuła ukazuje nam niezliczoną ilość intryg, zwrotów akcji oraz zdrad. Do tego postaci Amani została w dużym stopniu rozbudowana. Nie jest teraz tylko Niebieskookim Bandytą, o którym krążą ogromne ilości legend, stała się kluczowym elementem rewolucji. To głownie od niej i jej poświecenia zależy sukces następujących wydarzeń. Nie wiem jak wy, ale czytając "Zdrajcę tronu" musiałam dawkować emocje. Nie chciałam za szybko rozstawać się z tą magiczną historią.

 Niestety, nie ma rzeczy idealnych i jak widać książek tez nie. Główną, uderzającą wadą tej książki jest brak charyzmatycznego Jina. Oczywiście, pojawia się na początku i końcu powieści, ale to nie rekompensuje zmarnowanego potencjału tej postaci. Jak w "Buntowniczce z pustyni" niewielka ilość wyjaśnień związanych z tą postacią była do przetrawienia, to tu, odbierała mi chęć do czytania. Naprawdę, jestem bardzo ciekawa historii Jina, ale nie przedstawionej w tej formie. Rozumiem, że Amani jest najważniejsza, ale "Zdrajca tronu" zyskałby tylko na rozwinięciu i wyjaśnieniu pewnych spraw. Co więcej, miejscami aż brakowało Jina, który wpadł i załatwiłby wszystko oraz przemówił głównej bohaterce do rozsądku. Miejmy nadzieję, że w ostatnim tomie będą rozwiane wszystkie wątpliwości. Kolejne co mnie boli w "Zdrajcy tronu" to przesadna ilość bohaterów. Miejscami nie wiedziałam o co komu chodzi. Czytał o jednej postaci potem nagle pojawia się ktoś zupełnie inny, troszeczkę mnie to dezorientowało. Nie będę mówić, że natłok imion nie pozwolił mi wyodrębnić bohaterów, którym kibicuję z całego serca  i tych co powinni mieć rzucane kłody pod nogi. Większość była dla mnie neutralna, wręcz nijaka. Przez te zamieszania miałam ochotę rzucić książką.




 "Zdrajca tronu" autorstwa Alwyn Hamilton jest bardzo dobrą kontynuacją swojej poprzedniczki. Każdy kto czytał i zakochał się w "Buntowniczce z pustyni" powinien sięgnąć po kolejną część tej ujmującej historii. Obiecuję, że spodoba się wam! Moja ocena 8/10.


Enjoy!

17 komentarzy:

  1. Jakoś ta seria zupełnie mnie nie porwała. Sympatycznie się ją czytało i tyle. Szybko o niej zapomniałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam części pierwszej i raczej nie zamierzam, to nie moje klimaty :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jednak się nue skusze na tę pozycję 😊
    Pozdrawiam, Maobmaze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała okładka, którą aż chce się mieć. A pustynne klimaty są idealne na upalne popołudnia
    lubieczytacrano.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie do przeczytania ❤
    Pozdrawiam, justforthedream11.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta seria od dawna mnie kusi, ale jednak coś mnie powstrzymuje przed zamówieniem jej. Pewnie kupię ją i przeczytam, gdy szum wokół niej lekko przycichnie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cooo? Jin nie jest ogarniety? Ale jak to?! Ja się nie zgadzam! To po co ja tę książkę kupiłam :D?
    Ech... przemęcze, chociaz Jin ciekawi mnie najbardziej

    Podrugiejstronieokładki

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie tego trochę się obawiam - że Amani przesłoni wszystkie inne postacie. Już zresztą słyszałam, że jest niezłą egoistką :/ Szkoda, że potencjał Jina nie został wykorzystany, ale mimo to chyba przeczytam tę książkę, w końcu ma tyle innych zalet ;)
    http://booksbyshadow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie bardzo nie przysyłania. Jej postać jest bardzo dobrze rozwinięta. A co do Jina, czekam na kolejny tom gdzie on bedzie najważniejszy 😂

      Usuń
  9. Świetna recenzja! :-) Jeszcze nie czytałam "Buntowniczki z pustyni", ale mam nadzieję, że uda mi się to wkrótce nadrobić :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajna recenzja!

    A książka czeka na swoją kolej na półeczce.

    https://paulina-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam podobne odczucia ale przy czytaniu pierwszego tomu. Natłok imion, miejsc, legend mnie przytłaczał. Nie wiedziałam kto jest kim, ani jakie ma znaczenie. Dopiero drugi tom pomógł mi uporządkować wiedzę dzięki czemu podobał mi się dużo bardziej niż pierwszy. Przy pierwszym tomie momentami się budziłam, natomiast od drugiego wprost nie mogłam się oderwać. :)

    http://zofiawkrainieksiazek.blogspot.gr

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to nie ma Jina?! Ja protestuję! Taki ochłap na początku i na końcu to zdecydowanie za mało! Druga część wciąż jeszcze przede mną, ale teraz trochę straciłam do niej zapał :(
    Pabottyro_books

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Kocham te książki <3333 Ale masz rację, szkoda, że było mało Jina :( Liczę na jego perspektywę w kolejnej części...

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  14. Według mnie historia Jina i Amani powinna być troce bardziej rozwinięta bo wsumie co to za książka w której nie ma wątku romantycznego ani zdrad ,nieszczęśliwych miłości czy trudnych decyzji woboru kogo z dwóch bohaterów się kocha. I właśnie tego brakuje mi w Buntownice bustyni oczywiście nie lubie historii bez akcij.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Wszystko i nic. , Blogger